Post by MarsjaninNie o to chodziło... miałem na mysli, że szyba, przód bimby znaczy
się, był sporo pochylony do tyłu, przez co tabliczka niejako z
automatu nie "przytulała się" do następnego tramwaju […]
A, to fakt. Idziemy w stronę Pendolino, więc tak raczej pozostanie. I
dobrze.
Ano, trafiliśmy na jednogłośność!
Post by MarsjaninApropos... w Wawie kojarzę... a może mi się przywidziało, że swego
czasu dość często numer linii był wstawiony u motormana po prawej,
co w pewnym sensie zastępowało tę tabliczkę u góry, a nie wymagało
stosowania drabiny.
Ale nie mylisz tego z numerem kursu (czy tez brygady, kolejnymi na
danej linii), prawda?
Zdecydowanie nie mylę. Numer kursu i brygady też był, małymi czcionkami
(niekiedy zdarzało się, że czymś przesłonięty), a chyba jakoś nad nim, czy
obok, duży numer linii, który bym chyba nawet bez pingli odczytał.
Post by MarsjaninObecnie widuję niekiedy w wersji LED, nieco inaczej umieszczone, po
prawej między przednimi drzwiami, a przodem pojazdu. Dość wygodne,
bo duże znaki i wyraźna czcionka.
To już mi mocno wygląda na numer zmiany… Ale dawno w Warszawie nie
Tu LED-owa 14 kurs 4: http://gg.gg/41kr4
O jaka piękna tabliczka i chyba nawet wyraźna!
Post by MarsjaninTu blaszana jeszcze 18 kurs 5: http://gg.gg/41kr5
Tu już mniejsza wygoda, ale też wyraźnie i nawet dość elegancko, choć
staromodnie, ale może być, spoko, byle widać było. Mądrze to w Poznaniu
rozwiązano, że numer linii nie jest razem z celem, jest dla każdego z nich
więcej miejsca i mogą być większe.
Więc już odnoszę się, biorąc na wzór ledową 14. Nie kojarzę u nas (ale znów,
to może mój wzrok) takiego podawania brygady, zawsze tekturka, czy blaszka,
cos w tym stylu, jak na helmucie.
Numer brygady jest po prawej, ta czwórka. Rzeczywiście, niekiedy mogłem tam
ujrzeć także numer linii, zwykle w formie tabliczki, dodatkowo, jeśli film
pokazywał numer, lub zastępczo, gdy wyświetlacz spierdykał i film numeru
linii nie pokazywał. Miałem jednakże na myśli miejsce, którego nie ma w
helmucie - między szybą przednią, a drzwiami, to nad tym wężowatym logo.
Umieszczenie numeru w tym miejscu jest bardzo wygodne dla pasażerów, gdyż w
sporym stopniu zastępuje tabliczkę nad pojazdem, bo nie trzeba zadzierać
głowy. Widywałem jeszcze rozwiązanie, ale niech mnie ktoś tym razem
ewentualnie skoryguje - rzadko ostatnio jeżdżę, a co nie wchodzi codziennie
do łba, to się zapomina, a pamięć lubi mi figlować :) Numer, nawet ze
skrótem trasy, nie u góry, lecz przy dolnej krawędzi szyby, za pierwszymi
drzwiami.
Też bardzo wygodne.
Post by MarsjaninUff... ja muszę się nauczyć rozróżniania 151 i 158, niekiedy
rozróżniam to po plamie... przystanku docelowego, bo numery stają
się zbyt podobne jak mi się rozmażą. (hehe, okulistę muszę
odwiedzić, niech mi nowe szkła przepisze... i tak prywatnie robię,
byle warsztat znać, co nie zedrze, mam taki na Grenadierów).
Mam niestety podobnie, astygmatyzm dobra rzecz o tyle, że zdaje się
stygmatów jak ojciec Pio nie dostanę. :) Najgorsze, że widząc w moim
odczuciu jednak coraz gorzej uszkodziłem okulary po kilku latach,
zaniosłem je do optometrysty, który mnie zbadał, zeskanował też na
jakiejś maszynie te popsute okulary po czym zawyrokował, że może mi
przepisać takie same, bo są dla mnie najlepsze i basta. Czyli wzrok
Kiedyś przepisywał lekarz... Teoretycznie powinno się najpierw chyba
atropinę zakroplić, to to, co tak piecze i wtedy badać... Mnie przestają
pingle starczać.
Post by Marsjaninsię (chyba) pogorszył, ale okularów lepszych na moją wadę nie ma.
Łudzę się, że to pogarszanie się wzroku to subiektywne odczucie…
Mnie przy badaniach w szpitalu wykryli zmiany, na razie wynikłe z wieku, ale
co tam cukrzycowe zrobi, to nie wiem, w każdym razie soczewka już
stwardniała.
Post by MarsjaninTrochę szkoda... kupiłbym sobie, jakby spylali za cenę złomu :), bo
chcę sobie zegar zrobić do domu, widoczny nawet bez pingli.
Eee, zegar to można sobie zawsze zrobić, niekoniecznie na
wyświetlaczach z tramwajów i to niemal nowych. Wystarczy jakiś przepis
z działu DIY na elektroda.pl.
Planuję zrobić to po swojemu, bez żadnych "udogodnień" w stylu procesorek
taki, siaki, sraki i owaki. Może na zwykłych bramkach TTL, jakichś
przerzutnikach, a nawet na przekaźnikach. Jak to się uda, wtedy
elektronicznie. Tylko, że znaleźć tanio przekaźniki nie będzie łatwe...
Prędzej znajdę relay-voodoo, jeden niepozorny przekaźniczek za cenę 8 stówek
z okładem... A może jednak... Wtedy na przerzutnikach na tranzystorach, może
jakieś TG5? :)) Przekaźniki wtedy jako element wykonawczy. Mnie chodzi też
o to, aby to, co zrobię, nie było na siłę powtarzaniem tego, co zrobili
inni, tak jak zrobili inni. Chcę to zrobić po swojemu.
Post by MarsjaninA chujowizna oświetlenia numerów linii, za czasów tabliczek, jak
i wyświetlaczy mozaikowych, była w Warszawie BARDZO powszechna.
Dopiero diody jakoś to usprawniły.
U nas też… Za to do dziś w pluchę około zera parują mocno szyby w
najstarszych autobusach MAN, i nie widać NIC. :P
Zgadza się. Jednakże niekiedy, rozmywa się to w plamę, którą można określić
mniej więcej... o, to ten z krótką plamą... to jedzie na Dębiec, ten z
dzieloną, to na Franowo, w stolicy pewnie było by to w stylu Gocław, czy ten
z poprzerywaną w środku plamą, to zapewne na Metro Młociny, jednak dla kogoś
spoza "rejonu" może to być trudne. I tu by się właśnie sprawdziły te
tabliczki, gdzie nawet przy zaparowanej szybie jest szansa, że zobaczy się
cokolwiek "wiążącego".
Post by MarsjaninW sumie wystarczyła by nawet kartka z wyraźnie napisanym numerem
linii, zatknięta po prawej z boku (aby tylko widoczności nie
zasłaniała) i już, gwarancji nie narusza.
O, nie. Na kartki miejsca nie ma. Nie po to nasze MPK dopieszczało
przez długie lata system KWSR. Teraz – w teorii – tram może pojechać w
trasę jako 6, stanąć w korku, i po decyzji dyspozytora i kilku
kliknięciach motorniczego jechać dalej jako 10 (jeśli przez ów korek
np. 10-tek na trasie brakuje a trasą 6 i tak nie pojedzie, bo
wypadek).
To nowa kartka, flamaster i jadziem, pół minuty i już... Oczywiście, nie
chodzi mi o stałe stosowanie tego, tylko o (awaryjne) sytuacje, gdy np.
wyświetlacz nawali (diodowe rzadziej, klapkowe znacznie częściej... o, te
klapkowe bym sobie wziął do zrobienia zegara, mam nadzieję, że słychać, jak
zmieniają stan?), bądź trzeba podmienić/uzupełnic jakiś element informacji.
Post by MarsjaninW praktyce były uruchomione linie na czas remontów, które na węzłach
zmieniały numer i jechały dalej. Np. 6 i 8, które jadą do Miłostowa
(ostatnia prosta od Ronda Śródka), owa trasa była w remoncie, więc 6
jadąca na Miłostowo dojechawszy na Śródkę zmieniała się w 8 i jechała
dalej trasą ósemki jadącej z Miłostowa i analogicznie w drugą stronę.
http://youtu.be/aAin4xmOVdI
Teraz od tego odeszli i z takiego rozkopania miasta powstała linia
27, łącząca 2 i 7. Zgaduję, że powodem zamieszania jest system
PEKA naliczający przystanki pasażerom na imienne karty. Tramwaj
2 teoretycznie musiałby „zakończyć kurs” a wszyscy pasażerowie
korzystający z tego systemu musieliby w jednej chwili dwa razy
zeskanować kartę – tuż przed „wyjściem” z 2-ki i zaraz po „wejściu” do
7-ki – pozostając oczywiście w jednym pojeździe. Inaczej system
biletowy by tego nie naliczył poprawnie i jechaliby 7-ką na gapę bądź
przynajmniej nie zostałaby uwzględniona przesiadka (czas na nią to 20
minut między wyjściem a wejściem do kolejnego pojazdu a zysk widoczny
gołym okiem – pierwszy przystanek podróży kosztuje 60 groszy, a chyba
10-ty czy 12-ty tylko 8 groszy). Oczywiście posiadacze biletów
Ale pokomplikowane...
Post by Marsjaninsieciowych nic nie muszą robić i mieliby tę zmianę gdzieś. Za to
najgorzej mieliby ci, co jaką na bilecie papierowym „od wejścia do
końca trasy”. Naturalnie musieliby kasować kolejny bilet. To w dużym
uproszczeniu, bo mimo ostatnich ułatwień i ujednoliceń nadal mamy
chyba najbardziej pokręcony system biletowy w kraju… Uzupełnię, że
W kżdym razie, w poprzednim akapicie zwątpiłem już po trzecim zdaniu, a po
czwartym przestałem je liczyć...
Post by Marsjaninjest papierowy bilet „do 10 minut” (przesiadki itd.) oraz bilet „do 40
minut lub na trasę” (do 40 minut przesiadki można robić, albo jechać
ponad 40 minut – ale pod warunkiem, że przesiadki się nie zrobiło).
To tak, jak u nas jednorazowy 75 minut... albo 75 z przesiadkami, albo (do
120 minut) bez nich jednym pojazdem.
Ja narzekam wtedy, jeśli nie z winy pasażera, nastąpi wydłużenie czasu ponad
ten podany jako limit na bilecie. Bo to jest wtedy obciążanie pasażera za
nie jego winy. Kozioł ofiarny, czy chłopiec do bicia... jakoś nie w smak mi
teraz to rozkminiać, zachmurzenie, 26.6 stopnia, wilgotność mi pokazuje 52%,
mokry jestem...
--
Ludzie, którzy podniecają się swoim IQ, to frajerzy.
(C) Stephen Hawking
(dostępny tu adres email nie jest zarejestrowany w żadnym serwisie,
i JAKIKOLWIEK mailing BEZWZGLĘDNIE zostanie potraktowany jako spam!)
PS. Podszedłem na chwilę do okna - mieszkam przy trasie i chciałem sobie
sprawdzić, jak widoczny będzie numer linii autobusu... Jechał 141, numer z
przodu i z tyłu, LEDowy, rozmazany kompletnie z powodu niedowidzenia, z boku
tradycyjne tablice od zewnątrz ze skrótem trasy, od środka z koralami -
numer widoczny doskonale.