Post by ShrekOgólnie jakoś tak, choć zaczęło sie jakoś wczesniej.
Ale czemu mieli inne zdanie w kwestii co robić?
Bo mieli inny ogląd na to co się dzieje? Jak dla mnie to trochę dziwny
pomysł, żeby uznawać że skoro "inputy" się różnią i jeden jest z
definicji zły to wyciągać z nich średnią i uznać że jest dobrze... Chyba
Bo chyba w większości dotychczasowych maszyn (czyli NIE flybywire) rola
drugiego wolantu jest wspomagająca. Jak się coś dzieje to często walczą
i kapitan i FO. Ich działania się sumują/wspomagają. Czy sie kasuja, nie
wiem, ale chyba też. Ma to jakby sens bo jak jeden coś źle robi i liczą
się sekundy to komunikacja może być bardzo nieefektywna. Była kupa
wypadków własnie przy TOGA, gdzie przy rezygnacji z podejścia pilotujący
zadarł nos za wysoko bo mu się wydawało, że ma nos poniżej linii
horyzontu.
Matomiast, dlaczeo jest to zrobione tak, że następuje desynchronizacja,
to nie wiem, ale ta desynchronizacja jest chyba na poziomie "feedback" a
nie poziomie "input" więc de facto "input" zachowuje się jak wyżej
opisany tradycyjny wolant.
Post by Shrekwiększość przyrządów da się przełączyć z jednej stony na drugą jako
master więc logiczne byłoby że skoro jeden wolant źle robi to
przełączamy świadomie na drugi... Przynajmniej wiadomo który steruje
samolotem.
Ocena, który wolant źle robi jest subiektywna, bo to nie wolant a pilot.
Jak już zeszli z AP to założenie było takie, że mają lepsze niż AP
rozeznanie i możliwości wyprowadzenia masyzny.
A ta redundancja, o której piszesz, to chyba wyłącznie dotyczny
instrumentów pomiarowych, czyli urządzeń niezaleznych od działań pilota.
Tu ma sens przełącznie, bo wiadomo, że jak 2 pokazują różne wartości, to
któryś jest na 100% uszkodzony (no chyba że oba).
--
Marcin