Discussion:
Skladam donos na Prof. Tokarska-Bakir - szkaluje Narod Polski!
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Z***@hotmail.com
2018-03-10 00:56:07 UTC
Permalink
3 lata pierdla!

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/prof-tokarska-bakir-pogrom-kielecki-nie-wzial-sie-z-ubeckiej-prowokacji/x6qcjj6?utm_source=wiadomosci_viasg

Prof. Tokarska-Bakir: pogrom kielecki nie wzial sie z ubeckiej
prowokacji
MATEUSZ ZIMMERMAN 24 lut, 10:30


Odnalazlam wiele wstrzasajacych relacji o napasciach na Zydów na
Kielecczyznie w latach 1944-46. Te relacje i meldunki bez zadnych
watpliwosci ukrywano ? komus w Milicji Obywatelskiej zalezalo, aby
skala zagrozen, jakie czyhaly na Zydów, nie byla widoczna. I ze
zagrozeni byli nie zadni przedstawiciele "zydokomuny", tylko zwykli
ludzie ocalali z Zaglady ? mówi prof. Joanna Tokarska-Bakir w rozmowie
z Onetem.

Nowa ksiazka prof. Tokarskiej-Bakir o pogromie kieleckim ? "Pod
klatwa" ? rzuca nowe swiatlo na wydarzenia z lipca 1946 roku
Autorka twierdzi, ze zalezalo jej na "uwolnieniu faktów z
ideologicznych ram interpretacyjnych" i ze z badan wylania sie
"niejednoznaczny i niepokojacy" obraz powojennych Kielc i samego
pogromu
Prof. Tokarska-Bakir zwraca m.in. uwage, ze komunistyczna wladza
"wpuscila lisy do kurnika" ? jej sluzby mundurowe tuz po wojnie byly
pelne ludzi, którzy nienawidzili Zydów i mieli ich krew na rekach
Autorka "Pod klatwa" uwaza, ze pogrom kielecki mozna bylo powstrzymac
niewielkim wysilkiem, ale wladza komunistyczna w sytuacji kryzysowej
"zapadla sie do wewnatrz" i potem wstydzila sie wlasnej nieporadnosci
Mateusz Zimmerman: Przygotowujac jakis czas temu okolicznosciowy
material na 70. rocznice pogromu kieleckiego nie mialem wrazenia, ze
mozemy sie o tych wydarzeniach dowiedziec jeszcze wielu nowych rzeczy.
Podejrzewam, ze nie tylko mnie wyprowadzila Pani z bledu.

Prof. Joanna Tokarska-Bakir: Zanim ustosunkuje sie do tej opinii
wyjasnie, ze ja podjelam nieco inne wyzwanie niz historycy. Mój cel
stanowily nie nowe fakty, ale ich organizacja i spoleczne
uwarunkowanie. W Polsce czesto ulegamy tendencji, która zmarly
niedawno prof. Jerzy Jedlicki nazywal fetyszyzmem faktograficznym. Co
z tego, ze jeszcze dokladniej udokumentujemy i opiszemy jakies
zdarzenie czy zjawisko ? mówil ? skoro nadal bedziemy z niego niewiele
rozumiec?

Jakie bylo to "inne wyzwanie", o które Pani chodzilo?

Z jednej strony: obudowanie znanych faktów szerszym tlem, dotad z
róznych powodów nieznanym. Z drugiej: "uwolnienie" tych faktów z
pewnych ideologicznych ram interpretacyjnych, które nam utrudniaja lub
uniemozliwiaja zrozumienie ich znaczenia.

Wezmy znana dychotomie, która sie czesto pojawia równiez w kontekscie
wydarzen roku 1946 w Kielcach: "zydokomuna" kontra "Naród Polski".
Albo: "zolnierze wykleci" kontra "zdrajcy / pacholki nowego rezimu".
To sa przeciwienstwa, które zrodzila nie tyle historia, co polityka
historyczna. Do objasnienia rzeczywistosci powojnia czy scislej:
okolicznosci pogromu kieleckiego one sie maja nijak.

Sporo czasu i energii poswiecilam, by zrekonstruowac realia bytowe
powojennych Kielc. Interesowalo mnie, kto, gdzie i jak mieszkal, kto z
kim rozmawial, skad ludzie brali odziez i jedzenie, jak zaspokajali
podstawowe potrzeby. Wylania sie z tego nieznana czesc opowiesci o
pogromie, ale tez o Polsce powojennej w ogóle. Jest zbyt
niejednoznaczna i niepokojaca, zeby ja zamykac w ramach tych
dychotomii. To wszystko oczywiscie nie oznacza, ze w mojej ksiazce nie
ma calkiem nieznanych faktów czy swiadectw. Jest ich cala masa.

Gdzie Pani szukala i co znalazla?

Spora czesc pierwszego rozdzialu odtwarza przebieg wydarzen z punktu
widzenia oblezonych przez tlum w budynku Komitetu Zydowskiego przy
Plantach. Czesc tych swiadectw pochodzi z przekazanych IPN-owi
materialów, których mial uzyc w swoim filmie o pogromie rezyser
Andrzej Milosz. Nie wykorzystal ich, bo nie pasowaly do tezy.

Jakiej?

Bardzo popularnej, lecz nieprawdziwej, o czym pewnie jeszcze powiemy:
ze pogrom wzial sie z ubeckiej prowokacji. Te wywiady to fantastyczne
zródlo dla badacza ? zywe, niemal reporterskie zapisy. Druga grupa
zródel to zeznania pochodzace ze sledztwa, które w latach 90.
prowadzil prokurator Zbigniew Mielecki. Pojechal do Izraela, odszukal
kilka osób, które ocalaly z pogromu. Dotarlam takze do dokumentu z
pierwszego przesluchania "Zyda w zielonym kapeluszu" ? Kalmana
Zingera, czyli czlowieka, którego Henio Blaszczyk wskazal jako swojego
porywacza.

Ten dokument znajduje sie w zbiorze, który nazwala Pani "schowkiem nr
1". Ale jest jeszcze "schowek nr 2". Dlaczego on jest wazny?

Jakis nierozgarniety archiwista z Milicji Obywatelskiej opisal ten
zbiór mylacym tytulem "Syjonisci". Po ponad 70 latach odnajdujemy w
nim szereg wstrzasajacych relacji o napasciach na Zydów na
Kielecczyznie w latach 1944-46. Z moich wyliczen wynika, ze w tym
okresie zginal tam co czternasty Zyd z ocalalych z Zaglady. A te
przezyl, jak szacowalo Zrzeszenie "Wolnosc i Niezawislosc", jeden
procent Zydów. Te relacje i meldunki o napadach bez zadnych
watpliwosci ukrywano ? komus w MO zalezalo, aby skala zagrozen, jakie
czyhaly na Zydów w tamtym miejscu i czasie, nie byla widoczna. I ze
zagrozeni byli nie zadni przedstawiciele "zydokomuny", tylko zwykli
ludzie ? polscy obywatele-Zydzi ocalali z Zaglady.

Jeszcze bardziej zaskakujacego tla dostarczyla mi lektura teczek
osobowych ówczesnych funkcjonariuszy MO w Kielcach. Historyk pewnie
czytalby te materialy, zadajac sobie pytanie: co sie dzialo po
pogromie z milicjantami, którzy brali w nim udzial? Co im to dalo albo
czy poniesli jakies konsekwencje? A ja postanowilam zbadac biografie
tych milicjantów wstecz: jacy to byli ludzie? Skad przychodzili?

I tu dochodzimy do jednego z najciekawszych Pani ustalen: organy
silowe nowej wladzy byly przesycone niedawnymi czlonkami róznych
formacji podziemnych czasu wojny.

Prosze zauwazyc, o jakim zjawisku tu mówimy: chodzi o udzial w
budowaniu i utrwalaniu "wladzy ludowej". Uczestnicza w tym etniczni
Polacy. Na Kielecczyznie tzw. nadreprezentacja Zydów ? nie lubie tego
slowa, bo wywodzi sie w prostej linii z numerus clausus ? jest
wygodnym mitem.

Co tymi ludzmi kierowalo? Czego oni szukali w strukturach
komunistycznej wladzy?

Zacznijmy od tego, ze wladza nie miala legitymacji spolecznej,
przyzwoici ludzie unikali z nia kontaktu, jesli nie byl konieczny. W
tamtym czasie trafiali do jej sluzb albo ideowcy, albo ryzykanci, albo
ludzie, którzy uwazali, ze nie maja innego wyjscia? Przede wszystkim
jednak: cala masa tych, którzy nie wiedzieli, czego sie spodziewac,
sytuacje "rozpoznawali bojem". Zapewne przewazal czynnik bytowy: w
zniszczonym wojna kraju dostep do sortów mundurowych, stolówki czy
dach nad glowa to bylo cos kuszacego.

Pan tez podniósl te dychotomie: "podziemi" kontra "wladza ludowa".
Pamietajmy, ze pobudki, które staly za akcesem mlodych ludzi do
podziemia w czasie wojny, równiez nie zawsze musialy byc patriotyczne
albo jedynie patriotyczne. Co mieli wtedy robic chlopscy synowie,
mniej wiecej 20-letni, jesli nie dolaczac do partyzantki? Chodzilo o
próbe zaspokojenia elementarnej potrzeby kontroli nad wlasnym zyciem,
zagrozonym przez innych ludzi z bronia. I niekoniecznie wybór formacji
mial wymiar ideowy ? AK, AL, Bataliony Chlopskie czy NSZ ? bo po
prostu dolaczalo sie do takiej grupy, która byla albo we wsi, albo
niedaleko?

No dobrze, ale dzieki teczkom personalnym Pani przeciez pokazuje, ze
spora galeria NSZ-owców, przedwojennych antysemitów, szmalcowników i
szabrowników itp. ? zgrabnie sie odnalazla w kieleckiej MO i odegrala
potem bardzo istotna role w lipcowym pogromie. To jednak szokujace.

Zaskoczen jest wiecej. Podczas pogromu pojawia sie na Plantach Zygmunt
Majewski, jeden z niewielu umundurowanych ubeków na Plantach ? a
pojawienie sie tam w mundurze wymagalo niemalej odwagi. Majewski
ratuje zycie 12-letniemu Jakowowi Sredniemu. Inny ubek, Sylwester
Klimczak, razem z zona Zydówka ratuje szesc osób, które wywozi
willysem? Mówilam na poczatku, ze aby wiecej z tego zrozumiec, musimy
odrzucic falszywe dychotomie.

Czym wyjasnic to, ze wladza ludowa trzymala w swoich szeregach ludzi,
którzy mieli krew Zydów na rekach?

W ich teczkach widac, jak pobieznie przeswietlano ich przeszlosc w
chwili przyjmowania do MO. Zabrano sie za to dopiero po pogromie, a
nawet pózniej, w latach 1948-49. Zaraz po przejsciu frontu sytuacja
byla taka, ze kto sie zglosil, ten zostawal na sluzbie.
Funkcjonariusze podpisywali tez "cyrografy" na przynajmniej trzyletnia
sluzbe i bywalo, ze zwierzchnicy dowiadywali sie znacznie pózniej,
kogo wlasciwie zatrudnili.

Tyle ogólniejszego obrazu ? natomiast faktem jest, ze ówczesny
komendant wojewódzki kieleckiej MO, Wiktor Kuznicki, Zydów nie
cierpial i otaczal sie "profesjonalistami" ? przedwojennymi
zandarmami, policjantami granatowymi lub tzw. patriotami pokroju
niedemokratycznego. Lekcewazyl ostrzezenia plynace z Komendy Glównej
co do kadr, trzymal takich ludzi w szeregach az do pogromu.

Nawet po jego odejsciu w kieleckiej MO utrzymala sie podobnie skrojona
kadra To nie byl przypadek. Tylko z ludzmi podobnego pokroju ?
bandytami, rabusiami, szmalcownikami ? mozna bylo robic ciemne
interesy na zapleczu komunistycznych instalacji. Mówiac wprost:
kielecka milicja az do lat 50. utrzymywala sie w sporej mierze z
szabru. Na listach do "podzialu lupów" jest takze wiele szacownych
kieleckich nazwisk ? wszyscy chcieli jesc.

To byla czesc charakterystycznego mikroklimatu kieleckiego powojnia, o
którym Pani tez sporo pisze. Do jakiego stopnia to byla kwestia
momentu, powojennej "wielkiej trwogi", a w jakim stopniu decydowala
szczególnosc miejsca?

Kazda odpowiedz bedzie niepelna, a zeby udzielic pelnej, trzeba by
bylo przeprowadzic porównawcze badania dla innych miast czy okolic.
Aby uchwycic ten szczególny moment w Kielcach, posluguje sie kategoria
middle ground ? ona pochodzi z badan nad relacjami Indian i pionierów
na Dzikim Zachodzie. Mamy zwasnione strony, zadna nie jest dosc silna,
by wygrac i zaprowadzic wlasny porzadek. Dlatego przeciwnicy decyduja
sie na nieoficjalne zawieszenie broni. Pojawia sie system wymiany dóbr
i uslug ? nieco mafijny, laczacy ludzi z przeciwnych stron barykady w
prowizoryczne taktyczne sojusze. Wszystko jest podporzadkowane
przezyciu, regule przetrwania.

W czesciach ksiazki dotyczacych bezposrednio pogromu bardzo przykuwaja
uwage pojedyncze akty ludzkiej przyzwoitosci ? co one nam mówia?

Co najmniej dwie istotne rzeczy. Pierwsza: dobro w obliczu zla moze
wiele zdzialac sprytem, chlodna glowa. Druga: mechanizmy
konformizujace nie sa wszechmocne. Tlum bardzo szybko moze stac sie
grozny, "zdziczec", ale ludzie posiadaja tez wolna wole i rozum, który
pozwala przechytrzyc tlum. Wezmy postac dozorcy z domu na Plantach.
Stanislaw Niewiarski ? jestem szczesliwa, ze udalo mi sie "przywrócic"
mu imie, bo go nie znalismy ? byl starszym czlowiekiem, prawdopodobnie
bylym wojskowym, który mieszkal na parterze Komitetu Zydowskiego i
dorabial naprawa butów. Zginal, kiedy stanal naprzeciw pogromowego
tlumu i krzyczal, wymachujac krzyzem, ze w tym budynku nie ma zadnych
piwnic i ze Zydzi nikogo nie zabili. Zamordowal go prawdopodobnie
niejaki Julian Chorazak z Czarnolasu.

Skad?

No wlasnie. Widzi pan, jakis arcypolski, tragikomiczny w sumie akcent,
wyobraznia by takich skojarzen nie podsunela. Ciagle napotykalam na
takie rzeczy.

Pogrom opisuje Pani z tylu perspektyw i osadza w tylu kontekstach, ze
nasuwa sie naturalne porzadkujace pytanie: w którym momencie tragedie
dalo sie jeszcze zatrzymac?

Pogrom byl sytuacja na tyle wielowarstwowa, ze splataly sie tu zarówno
swiadome decyzje, jak i chaos, ignorancja i indolencja. Zacznijmy od
wyraznego zamiaru: kiedy na posterunku przy ulicy Sienkiewicza,
niedaleko od Plant, pojawia sie rzekomo porwany Henio Blaszczyk wraz z
ojcem, przyjmuje ich Stefan Sedek, szef referatu sledczego. Sedek byl
przed wojna jednym z zalozycieli ONR w Kielcach?

Jeszcze jeden zydozerca?

Dodam, ze jego bracia siedzieli wysoko w Organizacji Polskiej ? to
byla mafijna struktura, powstala po delegalizacji ONR, aktywna w
czasie wojny i po niej, Zeby sie do niej dostac, trzeba bylo "zareczyc
honorem", ze sie nie ma ani jednej kropli krwi zydowskiej? Czy to nie
ciekawe, ze to wlasnie Sedek poslal na Planty patrol milicyjny, który
rozpowiadal, ze Zydzi porwali dziecko? Nie twierdze, ze to spisek, ale
uwazam, ze historycy drugiego sledztwa kieleckiego powinni sie Sedkiem
bardziej zainteresowac. To bylo przewrócenie pierwszej kostki domina.

I juz, tyle? Nic sie nie dalo zrobic?

Dla uspokojenia sytuacji nadal by wystarczylo, by pojawila sie na
Plantach zdyscyplinowana i dobrze dowodzona grupa mundurowych. Nie
taka jak kompania szkolna MO czy KBW, które na dobra sprawe nie
wiedzialy, czy Zydów ukrywajacych sie w budynku Komitetu maja chronic,
czy ich bic. Bardzo czesto mialam wrazenie, ze kolejne kostki tego
tragicznego domina wywracaly sie nie z powodu czyjegos dranstwa, ale
glupoty, braku wyobrazni, zaniechania.

Dowódca 2. Warszawskiej Dywizji Piechoty, która tam stacjonowala, byl
Rosjaninem w polskim mundurze, slabo mówil po polsku i calkowicie
zlekcewazyl gestniejacy tlum, kwitujac to stwierdzeniem, ze zebralo
sie "pare przekupek i robia alarm". Oficer wyslany przez niego na
miejsce tez nie byl w stanie opanowac sytuacji i pozwolil, by
rozwscieczony tlum wtargnal do budynku. Ale to bylo Wojsko Polskie,
pozbawione wsparcia sowieckiego. Bo Sowieci, mimo naplywajacych z
wielu stron prósb o pomoc, nie zamierzali sie wtracac w polska
awanture. Bali sie zamieszek, które mogly przybrac rozmiar powstania
ludowego.

To chyba byl tez sprawdzian, jak nowa wladza moze sobie poradzic w
sytuacji kryzysowej bez wsparcia sowieckich bagnetów.

Jako struktura, która powinna byla zapewnic chocby elementarny spokój
i bezpieczenstwo, wladza ludowa calkowicie zawiodla. Przez wiekszosc
dnia, w którym doszlo do pogromu, jakby zapadala sie do wewnatrz. By
powstrzymac pogrom, potrzeba bylo naprawde niewielkiego wysilku
wojskowego czy organizacyjnego.


Skad to wiemy?

Po pierwsze: z wewnetrznej ekspertyzy Ministerstwa Bezpieczenstwa
Publicznego. Po drugie: istnieje dowód z praktyki. Na Planty po
poludniu zostal wyslany podpulkownik Artur Pollak ? stary polski
oficer, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej. Kompletnie nie znal
Kielc, byl tam moze od dwóch tygodni. On po prostu wiedzial, co trzeba
zrobic: jego ludzie odpedzili tlum od budynku Komitetu Zydowskiego i z
ulicy Planty, Pollak rozkazal ustawic posterunki na jej wlotach i
wyprowadzil z budynku ocalalych Zydów, zabierajac ich w bezpieczne
miejsce. Gdyby nie on, ofiar pogromu kieleckiego byloby jeszcze
wiecej.

Wladza szybko osadzila i skazala tych uczestników pogromu, którzy byli
"w tlumie", ale mundurowych jakos nie.

Wladza sie potwornie wstydzila ? przede wszystkim wlasnej
nieporadnosci w obliczu tych wydarzen. M.in. dlatego próbowala zrzucic
odpowiedzialnosc za pogrom na podziemie WiN-owskie, na "andersowców",
"najemników polskiej szlachty". Trzeba bylo urzadzic "pokazówke",
wskazac wroga, wyeliminowac kilku ewidentnych bandytów, odfajkowac
problem. Sposród dowódczej wierchuszki sadzono trzech, ale ? wbrew
zapowiedziom ? skazano tylko komendanta MO Kuznickiego. Gdyby kary
dosiegly liczniejszych dowódców milicyjnych i wojskowych, komunisci by
przyznali, ze takim a nie innym ludziom sami dali do reki bron i
wladze i przymkneli oko na ich przeszlosc.

Pani najwieksze zaskoczenie podczas pracy nad ta ksiazka?

Zaczelam ja pisac, próbujac potwierdzic teze, ze za pogromem kieleckim
stala ubecka prowokacja. Ta koncepcja, podnoszona onegdaj mocno przez
IPN, miala swój poczatek w dokumentach z archiwum Michala Checinskiego
? oficera kontrwywiadu, który w 1968 roku zostal zmuszony do wyjazdu z
Polski. Skontaktowalam sie z nim, byl bardzo otwarty i udostepnil mi
ten zbiór, a po jego smierci o przejrzenie tego archiwum poprosila
mnie jego rodzina. Zakrawa moze na ironie, ze ostatecznie ustalilam
cos, co jest sprzeczne z wieloletnimi przekonaniami samego Michala
Checinskiego. Ale to byl niezwykle uczciwy czlowiek ? wierze, ze by
sie z tego ucieszyl. Teza o ubeckiej prowokacji nie wytrzymuje
konfrontacji z faktami i dokumentami.

Czyli milicjanci?

Nie wskazuje winnych pogromu, choc widze takie oczekiwanie u
niektórych historyków czy publicystów, którzy nie radza sobie z
mysleniem abstrakcyjnym. Ja chcialam pokazac splot przyczyn i
okolicznosci. Nie tylko figury na planszy sa obdarzone sprawczoscia ?
w pewnych okolicznosciach to plansza eksploduje. Jedna z takich
okolicznosci bylo "wpuszczenie lisów do kurnika". Wladza ludowa nie
mogla zatrudniac ludzi, którzy przed 1946 rokiem mieli na rekach krew
Zydów i oczekiwac, ze w powojennych warunkach, dysponujac bronia i
pewna wladza, oni nie beda robic tego, do czego przywykli. Pogrom byl
odroczona konsekwencja tego zaniechania.

Nie wskazuje winnych pogromu, choc widze takie oczekiwanie u
niektórych historyków czy publicystów, którzy nie radza sobie z
mysleniem abstrakcyjnym. Ja chcialam pokazac splot przyczyn i
okolicznosci. Prof. Joanna Tokarska-Bakir
Pani ksiazka, czego nie sposób bylo przewidziec, trafia na szczególny
moment. Ostry spór o ustawe o IPN przeniósl sie juz ponad granice
Polski, jednoczesnie w obozie wladzy widac silna presje na ustawowe
dekretowanie stereotypu Polaka-Sprawiedliwego Wsród Narodów itd. Mysli
Pani, ze to jest dobry czas dla ksiazki, która do tego stopnia idzie
"w poprzek"?

Ten zbieg okolicznosci z mojego punktu widzenia jest bardzo dobry. Ja
sie najbardziej balam, ze efekt olbrzymiej pracy, jaka w te ksiazke
wlozylam, zostanie przemilczany ? w naszym swiatku
medialno-politycznym bardzo o to latwo. Tymczasem uruchomila sie jakas
istotna debata. Wielu Polaków ? prosze mnie dobrze zrozumiec, nie
doszukuje sie tu zlej woli ? wygadywalo na temat losu Zydów w Polsce
pod okupacja i po wojnie straszne glupoty, a teraz z zaciekawieniem
chca sluchac o tym, ze to wszystko bylo jednak bardziej skomplikowane.
To bardzo dobrze. Gorzej, ze rezonans wizerunkowy na swiecie jest
straszny. Spedzilam troche czasu w USA i jestem przekonana, ze
przejezyczenia typu "polskie obozy", które sie zdarzaly za oceanem,
najczesciej nie byly niczym wiecej niz geograficznym skrótem myslowym.
Teraz rozpetala sie wokól tego taka burza, ze haslo zyskalo
kilkadziesiat milionów internetowych odslon, a do tego dochodza
wrazliwe reakcje organizacji zydowskich w Ameryce. Powstaje pytanie:
co tu wlasciwie bylo problemem, akcja, a co proporcjonalna reakcja?
Nie wiem, co polskie wladze próbuja osiagnac, ale wywiera to na
swiecie okreslone efekty, za które wszyscy zaplacimy.

Wrócmy na koniec do pogromu. Nie wiem, czy nie najbardziej
wstrzasajaca czescia Pani ksiazki sa relacje ocalalych ? zydowskich
swiadków. Potrafilaby Pani wskazac, co je laczy, a co moze nam w
opisie tej tragedii umykac?

Chyba najbardziej ? zdziwienie tych ludzi na wiesc o tym, o co sie ich
oskarza. Ono sie pojawia w kazdej relacji. Opowiem o Niusi
Borensztajn, która spacerowala tego dnia z narzeczonym. On widzial, co
zaczyna sie dziac, bo wczesniej uszedl z pogromu w Krakowie. Ukryl sie
u znajomego rabina, a ona wrócila do budynku przy Plantach. Musiala
sie juz przedzierac przez wrogi tlum, mówiac ze tam mieszka. Ludzie
smiali sie jej w twarz i mówili: "Umrzesz". Poszla na drugie pietro i
tam ostrzegla kolegów, ze ludzie oskarzaja Zydów o porwanie dziecka i
ze robi sie bardzo groznie. W relacji Rafaela Blumenfelda czytamy z
kolei, ze oni wszyscy sadzili, ze Niusia histeryzuje, bo zaczepiona
przez jakichs wyrostków "wpadla do paniki" ? to zdaje sie kalka z
jidysz. Slowem, nikt nie wierzyl w to, co sie dzialo i co niebawem
mialo sie stac.

Potrafie to zrozumiec. Komitet Zydowski przy Plantach to bylo miejsce
dla rozbitków, którzy albo przetrwali w Rosji, albo mieli za soba
getta, obozy, lata w ukryciu i szukali po wojnie chocby tymczasowego
schronienia, np. przed wyjazdem do Palestyny. Potrzebowali
wytchnienia, zlapania oddechu, chocby chwilowego poczucia
bezpieczenstwa. Nawet kiedy po tylu latach czyta sie o tym ich
zdziwieniu, trudno nie odczuwac wstydu.

*Prof. zw. dr hab. Joanna Tokarska-Bakir ? antropolozka kultury i
religioznawczyni. Pracowniczka Instytutu Slawistyki PAN. Stypendystka
A.W. Mellona, A. von Humboldta, Davis Center for Historical Studies,
Princeton University; Marie Curie Fellowship w Institute for Advanced
Study w Princeton (2013-2015). Autorka m.in. "Legendy o krwi.
Antropologia przesadu", "Okrzyki pogromowe. Szkice z antropologii
historycznej Polski lat 1939-1946". Pod koniec lutego, nakladem
wydawnictwa Czarna Owca, ukazuje sie najnowsza ksiazka prof.
Tokarskiej-Bakir: "Pod klatwa. Spoleczny portret pogromu kieleckiego"
(2 tomy).
fatso
2018-03-10 12:53:20 UTC
Permalink
Pogrom ma pochodzenie rosyjskie, nie jest to slowo polskie.
Pogrom to socjo-technika sprawowania wladzy pod caratem.
ot, na dany znak dzicz slowianska brala sie do bicia, gwalcenia a juz na pewno do rabowania i wydzierania pierzyn spod zydowskich tylkow. Przy okazji dzicz mogla sobie nieco pofolgowac w moorderczych instynktach. Na wszystko mial baczenie policmajster i gdy pogrom przekroczyl wymiary oczyszczajacego zla krew catharsis to wkraczala konna bojowka kozakow, nahajkami zaprowadzajac porzadek.
Kieleckie to dawna carska domena i nie widze tu duzej roznicy w sytuacji.
Dzis jednak, po latach, ja bym wystawil pomnik na kieleckim rynku milicjantowi o nazwisku, bodajze Mazur. Za dzielnosc, przytomnosc umyslu w obliczu krancowej sytuacji. Skazany na smierc za zabicie jakiejs Zydowki poza miastem, wiedziony na rozstrzelanie pod lasem,niczym Houdini uwolnil sie z pet i spierdalal do lasu w podskokach. Szkoda ze doscigla go kula ubeka bo moglby dzis grac w filmie shwartz bohatera sytuacji.
u2
2018-03-11 09:08:09 UTC
Permalink
Post by fatso
Pogrom ma pochodzenie rosyjskie, nie jest to slowo polskie.
Pogrom to socjo-technika sprawowania wladzy pod caratem.
ot, na dany znak dzicz slowianska brala sie do bicia, gwalcenia a juz na pewno do rabowania i wydzierania pierzyn spod zydowskich tylkow. Przy okazji dzicz mogla sobie nieco pofolgowac w moorderczych instynktach. Na wszystko mial baczenie policmajster i gdy pogrom przekroczyl wymiary oczyszczajacego zla krew catharsis to wkraczala konna bojowka kozakow, nahajkami zaprowadzajac porzadek.
ta świński ryju, a policmajster, najpewniej z ochrany, trzymał w ręku
nagana, ale tylko jako straszaka, bo przeciwko tłumowi najpewniejsza
broń to spierdalanie w podskokach jak się nie ma cekaemu:))))))))
--
General Skalski o zydach w UB :

"Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa,
Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie."

prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach :

"Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem
wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego,
takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie
poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim
najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do
niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywają slow 'antysemita',
'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy
usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni
tworza mowe nienawisci".
John_Smith
2018-03-10 22:49:21 UTC
Permalink
Post by Z***@hotmail.com
3 lata pierdla!
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/prof-tokarska-bakir-pogrom-kielecki-nie-wzial-sie-z-ubeckiej-prowokacji/x6qcjj6?utm_source=wiadomosci_viasg
Prof. Tokarska-Bakir: pogrom kielecki nie wzial sie z ubeckiej
prowokacji
MATEUSZ ZIMMERMAN 24 lut, 10:30
A czy to skladanie donosow, to jakas tradycja rodzinna, czy to tylko
takie: 'szmalcownictwo_bez_szmalcu'...?

ps: a moze z...?
Z***@hotmail.com
2018-03-11 00:07:26 UTC
Permalink
Post by John_Smith
Post by Z***@hotmail.com
3 lata pierdla!
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/prof-tokarska-bakir-pogrom-kielecki-nie-wzial-sie-z-ubeckiej-prowokacji/x6qcjj6?utm_source=wiadomosci_viasg
Prof. Tokarska-Bakir: pogrom kielecki nie wzial sie z ubeckiej
prowokacji
MATEUSZ ZIMMERMAN 24 lut, 10:30
A czy to skladanie donosow, to jakas tradycja rodzinna, czy to tylko
takie: 'szmalcownictwo_bez_szmalcu'...?
ps: a moze z...?
Oczywiscie ze tradycja, przeciez wychowalem sie w Polsce. Ide sladem
Polakow z listy Wildsztajna.

Zalek
John_Smith
2018-03-11 03:29:06 UTC
Permalink
Post by Z***@hotmail.com
Post by John_Smith
Post by Z***@hotmail.com
3 lata pierdla!
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/prof-tokarska-bakir-pogrom-kielecki-nie-wzial-sie-z-ubeckiej-prowokacji/x6qcjj6?utm_source=wiadomosci_viasg
Prof. Tokarska-Bakir: pogrom kielecki nie wzial sie z ubeckiej
prowokacji
MATEUSZ ZIMMERMAN 24 lut, 10:30
A czy to skladanie donosow, to jakas tradycja rodzinna, czy to tylko
takie: 'szmalcownictwo_bez_szmalcu'...?
ps: a moze z...?
Oczywiscie ze tradycja, przeciez wychowalem sie w Polsce. Ide sladem
Polakow z listy Wildsztajna.
To dobrze, ze nie tych, spoza listy...
U nich, przebiega to jakos, nadal, jakby, bezobjawowo a wyrazne i ostre
objawy pojawiaja sie u niektorych bohaterow marca.

ps:
b***@gmail.com
2018-03-11 08:17:18 UTC
Permalink
Hahaha, wychowali go w Polsce na anty Polaka , później szmata wyjechała sobie postrzelać do Izraela , Palestyńczycy wydali za nim list gończy i nasz "bochater" siedzi teraz w USA
Loading...