Kilka lat temu zgłosiłem studentowi nieuczciwość akademicką (na kursie matematyki na poziomie magisterskim kopiowali rozwiązania z internetu, prawie dosłownie). Po przyznaniu się do niewłaściwego postępowania z biurem ds. Integralności akademickiej na kampusie, pozwolono im przerwać kurs.
W następnym roku student ponownie zapisał się na mój kurs i radził sobie całkiem dobrze. Tym razem nie miałem żadnych skrupułów co do oryginalności ich prac.
Niedawno zapytali mnie, czy byłbym skłonny napisać im list polecający do studiów doktoranckich z matematyki.
Jeśli piszę list, czy mam obowiązek pisać o incydencie nieuczciwości akademickiej? Wydaje mi się, że student już zmierzył się z konsekwencjami swoich działań (musiał zrezygnować z kursu); była to jednak istotna część moich interakcji z uczniem i wydaje mi się, że nieuczciwe jest o tym nie wspominać.
(Zdaję sobie sprawę, że mogę po prostu powiedzieć uczniowi, że nie czuję się komfortowo w pisaniu listu, ale Jestem ciekawy, co należy zrobić w tej sytuacji, gdyby ktoś napisał list.)
Kilka faktów: kiedy zdarzył się incydent, student był na pierwszym semestrze naszego programu magisterskiego. Są również studentami zagranicznymi i to był ich pierwszy semestr w USA.
ETA: Spójrz, sformułowałem pytanie tak, aby było jak najbardziej ogólne, tak aby mogło być przydatne dla całej społeczności. Ponieważ niektórzy komentatorzy decydują się zaatakować moje praktyki dydaktyczne, poniżej znajduje się więcej szczegółów, w których po raz kolejny staram się nie ujawniać tożsamości tego studenta, mnie, kursu, uniwersytetu itp. Aktywnie staram się robić to, co najlepsze dla ucznia tutaj (zauważ, że wyraźnie stwierdzam, że moim zdaniem uczeń poniósł konsekwencje za swoje działania; nie używam też mojego zwykłego konta ac.se do publikowania tego) i nie rozumiem, gdzie są komentarze dotyczące „zamykania kariera studenta ”.
Wyraźnie stwierdzam w moim programie nauczania i w pierwszym dniu zajęć, że kopiowanie rozwiązań z Internetu (lub jakiegokolwiek źródła pisanego) jest zabronione. Robię to, ponieważ spotkałem się z taką sytuacją jako asystentka na studiach magisterskich. W szczególności uczniowie mogą rozmawiać o problemach z każdym, kogo lubią, ale uważam, że kiedy po prostu kopiują rozwiązanie, nie uczą się. Możesz nie zgodzić się z moją polityką, ale to moja polityka i moja klasa i zostało to jasno określone w dwóch oddzielnych miejscach.
Skopiowane rozwiązania były praktycznie nie do odróżnienia od rozwiązań online. Nie chodziło po prostu o „inspirację”. Nie było to odosobnione - skopiowano trzy z sześciu rozwiązań i to były tylko te, które zauważyłem. Kiedy to zauważyłem, poprosiłem ucznia, aby przyszedł ze mną porozmawiać. Powiedziałem im, że zauważyłem podobieństwa między ich pracą a rozwiązaniami, które znalazłem online. Powiedziałem im, że o nic ich nie oskarżam i nie musieli mi nic mówić; Powtórzyłem, że kopiowanie rozwiązań z internetu jest niedozwolone; Zaprosiłem ich, aby przychodzili do mojego biura i rozmawiali o przyszłych zestawach problemów; ale gdybym ponownie zauważył takie podobieństwa, zgłosiłbym je do Academic Integrity. Zrobili to ponownie przy następnym zestawie problemów (cztery z sześciu rozwiązań).
Chociaż raz zaprzeczyli wszystkiemu przez e-mail, po rozmowie z Academic Integrity (gdzie przyznali się do wszystkiego), znaleźli mnie i przeprosili. Byłem dla nich serdeczny przez całe to wydarzenie i nadal nim byłem. Teraz pozostajemy w dobrych stosunkach. Świadomie staram się zapewnić, że nie pozwolę, aby ten incydent zabarwił moje interakcje i zachowanie z nimi. Raz popełnili błąd, ale ludzie popełniają błędy, a ja staram się nie brać tego do siebie.
Podsumowując, sam incydent był dość rażący, polityka została jasno określona, a oni mieli okazję zatrzymać się w taki sposób, że nie zgłosiłbym ich, gdyby to zrobili. Nie potraktowałem lekko zgłoszenia ucznia. Niemniej jednak uważam, że nieuczciwość akademicka to poważna sprawa i naszym obowiązkiem jako wykładowców jest nie przymykać na to oczu.