Kolejoman
2015-05-08 22:44:30 UTC
Witam
13.02.2015.
Kędzierzyn - Racibórz - Chałupki - Bohumín - Olomouc - Přerov - Ostrava -
Bohumín - Chałupki - Racibórz - Kędzierzyn
Ostatnią siecią tramwajową osiągalną dla mnie na 1-dniowym wyjeździe był
Ołomuniec. 13 lutego wybraliśmy wspólnie z Kasią na wycieczkę do tego
miasta. Dla Kasi jest to pierwsza w życiu wizyta w Czechach, a dla mnie
pierwsza po blisko 3-letniej przerwie. Po przeanalizowaniu ofert biletowych
najkorzystniej wypadła polska oferta Czechy+. Bilet ten umożliwia za 19 zł
nieograniczoną liczbę podróży po liniach kolejowych w północnych Czechach.
Może być kupiony do biletu jednorazowego do stacji granicznej albo do Regio
Karnetu lub Biletu Sieciowego PR. Swoją drogą dawniej byłoby to nie do
pomyślenia, że po Czechach bardziej opłacalne będzie podróżowanie na polskim
bilecie niż na jednej z ofert ČD. Zakupu biletów dokonałem 2 dni przed
wyjazdem. Z początku sympatyczna kasjerka trochę się zaniepokoiła, ale gdy
podałem kod oferty i wytłumaczyłem na czym ona polega to cały dalszy zakup
przebiegł już szybko i sprawnie. Niestety do biletu do Chałupek nie zakupimy
Czech+ ze względu na to, że jeżdżą tam Koleje Śląskie i nie ma pociągów
przez granicę, w związku z tym musieliśmy również zakupić bilety Roztoki
Bystrzyckie-Międzylesie, których numery trzeba wpisać na bilecie Czechy+. W
piątkowy poranek wyruszamy pociągiem o 6:03 z Kędzierzyna. Moglibyśmy
pojechać godzinę później, ale chcemy zrobić sobie jeszcze krótki spacer po
raciborskiej starówce. Podróż bezproblemowa, w międzyczasie zrobiło się
widno. Świeci słońce, a na niebie nie ma żadnej chmurki, więc pogoda wręcz
idealna na zaliczanie i dokumentację fotograficzną. Na miejscu jesteśmy tuż
przed 7:00.
Po chwili po drugiej stronie peronu zatrzymuje się osobówka z Chałupek, a
przy peronie 1 do odjazdu przygotowuje się TLK SKARBEK do Olsztyna. Kibel,
którym przyjechaliśmy pojedzie niedługo jako regio do Wrocławia. Przed
dworcem mały parowóz Halinka. Raciborską starówkę zwiedzałem dawno temu,
więc dla mnie również jest to okazja aby sobie ją przypomnieć. Nieopodal
Rynku jest też kula przy której znajdują się kolumny z nazwami okolicznych
miejscowości. Na dworzec powracamy ok. 7:45 i udajemy się na peron 3, gdzie
jest już podstawiony EN57 do Chałupek. W pociągu elektroniczne wyświetlacze.
Akurat dzisiaj mamy imieniny Katarzyny i Grzegorza :) Późniejszy pociąg z
Kędzierzyna przybywa planowo, więc my również odjeżdżamy punktualnie. Nic
się nie zmieniło, pociąg w tą stronę nadal się wlecze i jest przeraźliwie
pusty. Okna w pociągu bardzo zasyfione. W Rudyszwałdzie dołącza do nas
jednotorowa linia z Rybnika przez Wodzisław, która aktualnie jest w remoncie
i powstaje nowy peron. Do Chałupek wraz z nami dociera jeszcze ok. 5 osób.
Stacja coraz bardziej podupada. Dawniej funkcjonowała tu kasa, w której
zawsze kupowałem przejściówki do Czech. Później zamknięto kasę, następnie
cały budynek dworca. Potem zamurowano wejście, a teraz nawet pomalowano je w
kolor pasujący do reszty budynku. Zegar pozbawiono wskazówek, więc nawet
godziny nie sprawdzimy. Mamy sporo czasu, więc spokojnym krokiem udajemy się
w kierunku granicy. Ciekaw jestem czy w dalszym ciągu istnieje sklep z
czeskimi produktami (i oczywiście alkoholem) prowadzony przez 'skośnookich
Czechów'. Po przejściu mostu granicznego okazuje się, że budynek, w którym
mieścił się sklep przechodzi remont. Odnajdujemy go jednak w sąsiednim
budynku naprzeciwko przystanku autobusowego. Jest on dużo mniejszy i nie
rzuca się w oczy, w zasadzie zauważyłem go tylko dzięki niewielkiej
tabliczce. Zakupujemy Lentilky i czekoladę Studentską. Następnie wsiadamy w
autobus, którym jedziemy na dworzec w Bohumínie. W chwili obecnej przejazd
kosztuje 16 koron (gdy zaczynałem wojaże po Czechach pamiętam cenę nawet 8
Kč). Na przystanku przy dworcu plakat reklamujący kolejowo-autobusowe
połączenie Leo Express do Krakowa. No cóż, nie udało się wejść drzwiami (to
znaczy po torach) to weszli oknem i na polskim odcinku uruchomili autobus.
Sam dworzec w Bohumínie nic się nie zmienił, tak samo brzydki jak 3 lata
temu i wcześniej (mam na myśli budynek i jego wnętrze, bo perony są całkiem
przyzwoite). W pierwszej kolejności udajemy się na peron 1A, skąd za chwilę
odjedzie wspomniany Leo Express do Pragi. Pociąg jest obsługiwany Flirtem.
Jako, że chwilę wcześniej przyjechał z Pragi, trwa jego sprzątanie, a ludzie
muszą oczekiwać na peronie. Rozkład chyba przewiduje zbyt krótki czas na to,
bo godzina odjazdu mija, na semaforze podany wyjazd, a sprzątanie nadal trwa
i wyświetlacze na składzie proszą aby nie wsiadać. W międzyczasie na stację
przybywają inne pociągi. Przy peronie 1 zatrzymuje się rychlik z Brna, do
którego dołączany jest 1 wagon. Ponieważ zbliża się godzina przyjazdu
naszego pociągu, nie czekamy aż Leo odjedzie tylko udajemy się do budynku
dworca. W centrum obsługi pobieramy gazety "ČD pro Vás", można też wziąć
dětską jízdenkę, czyli fikcyjny bilet dla dzieci z rysunkiem i wierszykiem o
kolei. W kasach biletowych największą zmianą od ostatniej wizyty jest fakt,
że bilety nie są już drukowane w takiej formie jak np. u nas, tylko dostaje
się świstek taki jak z terminala drużyny konduktorskiej. W gablotach wiszą
informacje o odwołaniu połączeń do Krakowa przez Zebrzydowice oraz do
Wrocławia i Kędzierzyna przez Chałupki. Oczywiście Czesi napisali bez
ogródek, że winowajcą całej sytuacji jest strona polska.Jeśli chodzi o
malowanie taboru to dawniej przeważał kolor zielony, a teraz dominuje kolor
niebieski, chociaż zdarzają się jeszcze pojedyncze wagony w starym
malowaniu. Podczas oczekiwania na pociąg przemyka bez zatrzymania Pendolino
w kierunku Czeskiego Cieszyna.
My pojedziemy EC HUKVALDY relacji Žilina-Praha, który przybywa leciutko
splecowany. Najpierw wsiadamy do bezprzedziałówki, ale chwilę później
przenosimy się do sąsiedniego wagonu, gdzie nie brakuje pustych przedziałów.
Jest to wagon dobrze mi znany z Kolei Austriackich, nawet malowanie
pozostało austriackie, zmieniono jedynie logo ÖBB na ČD. Austriackie wagony
w czeskich składach to kolejna nowość, której wcześniej nie było. W
przedziałach broszurki zawierające rozkłady jazdy różnych pociągów wraz ze
skomunikowaniami na stacjach czyli tzw. vlakový průvodce. Tutaj również mamy
wyszczególnione pociągi do Polski, które nigdy nie pojechały. Tradycyjnie w
Ostravie spora wymiana podróżnych. Przed każdą stacją zapowiedzi przez
głośniki w wagonie, z tym że zapowiada automat, a nie drużyna. Podczas
kontroli konduktorka przyglądą się dłuższą chwilę naszym biletom, po czym
oddając pyta dokąd jedziemy. Niestety nie przybiła pieczątki. :( Na trasie
Ostrava-Přerov-Břeclav dawniej obowiązywał ruch lewostronny, teraz jeździ
się już po prawym torze, tak jak na reszcie czeskiej sieci. Za Prosenicami,
tuż przed obwodnicą Přerova zatrzymujemy się na kilka minut, aby przepuścić
pociąg jadący z przeciwka. Zostało tutaj wybudowane bezkolizyjne przejście z
ruchu lewostronnego na prawostronny. Na obwodnicę Přerova wjeżdżamy torem
lewym (być może z tego wynikał postój, bo teraz przy prawostronnym ruchu z
Ostravy przebiegi pociągów jadących w dwóch kierunkach krzyżują się), dzięki
temu po zjechaniu z niej znajdujemy się na właściwym torze. W Ołomuńcu
jesteśmy kilka minut po czasie. Perony zostały zmodernizowane i prezentują
się dużo ładniej. Trwa jeszcze remont głównego tunelu mającego początek w
holu dworca, przez co trzeba korzystać z tunelu bocznego. Robimy krótki
rekonesans po budynku dworca, w celu znalezienia punktu obsługi DPMO
(odpowiednika naszego ZTM), którym okazało się zwykłe okienko kasowe.
Zakupujemy 2 bilety dobowe. Obok znajduje się kasa Leo Express. Akurat ktoś
kupował bilet, więc miałem okazję podejrzeć, że przewoźnik ten ma całkiem
fajne blankiety, przypominające nieco bilety lotnicze. W holu malowidło,
które ciężko objąć w całości.
Czas rozpocząć zaliczanie sieci tramwajowej, najmniejszej wśród wszystkich
jakie istnieją w Czechach. Bezpośrednio przed budynkiem stacyjnym znajduje
się niewielki dworzec autobusowo-tramwajowy z zadaszonymi peronami. Obok
trzy wielkie elektroniczne tablice wyświetlające najbliższe odjazdy.
Pierwszy tramwaj to VARIO i linia 3, który ma trochę nietypowy układ
siedzeń. Podjeżdżamy tylko jeden przystanek, do pętli Fibichova, znajdującej
się tuż obok dworca. Kończą tutaj bieg wszystkie linie z wyjątkiem 4, na
którą musimy poczekać aby pojechać dalej. Obok znajduje się również pętla
autobusowa, a na niej m.in. stara Karosa jadąca do Kauflandu. 4-ką
pojedziemy do pętli Pavlovičky. Zaraz po odjeździe wjeżdżamy pod górkę, żeby
przejechać wiaduktem nad torami kolejowymi (a właściwie to prawie samą
stacją Olomouc hl.n.). Po drugiej stronie znajduje się dworzec autobusowy.
Na trasie przecinamy się prostopadle z pojedynczymi niezelektryfikowanymi
torami kolejowymi, jak się później okaże takich skrzyżowań jest więcej w
całym mieście. Trasa linii 4 nie kończy się typową pętlą. Tramwaj objeżdża
kilka budynków i dociera na przystanek końcowy znajdujący się na spokojnej
uliczce. Po jednej stronie blok mieszkalny, a po drugiej linia kolejowa, na
której nawet trafia się pociąg, ale jako że wyłonił się niespodziewanie, nie
udało się zrobić sensownego zdjęcia. Podczas wykonywania zdjęć tramwaj,
którym przyjechaliśmy ucieka nam, więc musimy poczekać 15 minut na następny.
Dokumentujemy go jak przyjeżdża z centrum, a chwilę później także na samym
przystanku. Powracamy nim do dworca kolejowego, gdzie zamierzamy przesiąść
się na 2-kę. Do jej odjazdu jest kilka minut, więc idziemy pieszo na pętlę
Fibichova, aby tam do niej wsiąść. Niestety trochę się przeliczyliśmy i
tramwaj zwiewa nam sprzed nosa, więc kolejne minuty w plecy czekając na
następną brygadę. Tym samym okazja do kolejnych zdjęć. W końcu wyruszamy w
dalszą drogę. Sieć tramwajowa w Ołomuńcu (nie licząc zaliczonej już trasy)
to właściwie wielka pętla otaczająca centrum miasta z paroma kikutami.
Niestety nie da się jej zaliczyć w 100 %, ponieważ jednotorowym odcinkiem
prowadzącym do zajezdni (idącym równolegle sąsiednią ulicą jak jedna z tras)
jeżdżą tylko podsyły bez pasażerów. Jedziemy trasą "górną", która na
początku ma klimaty typowej trasy przez współczesne centrum miasta (ze
sklepami czy parkami), następnie wjeżdżamy na starówkę i jedziemy wąską
ulicą pomiędzy starymi kamienicami, mijamy też okazały kościół. Tą okolicę
obejrzymy później, a na razie jedziemy dalej, aż do końca jazdy tramwaju
czyli pętli Neředín, krematorium. Za starówką przejeżdżamy przez
skrzyżowanie (na którym dołącza się jednotorowy odcinek z zajezdni) i dalej
znowu przez typową współczesną miejską zabudowę. Przecinamy również linię
kolejową, tuż przy stacji Olomouc město. Pętla tramwajowa znajduje się przy
cmentarzu i jest dosyć skromna. Jak się później okaże wszystkie pętle w tym
mieście zajmują małe powierzchnie i nie są rozbudowane. Wjechaliśmy trochę
pod górkę, więc za nami widać w dole panoramę miasta, a po drugiej stronie
już pole, na którym w oddali snuje się autostrada. Z cmentarza akurat
wychodzi orszak ludzi z wieńcami, które pakują do autokaru i odjeżdżają. Na
szklanej wiacie przystankowej reklama związana z Rzymianami. Chwilę po
zrobieniu powyższych zdjęć jedna boczna szyba sama z siebie. odpada i tłucze
się. :P
Powracamy również linią 2. Tym razem wysiadamy przy starówce, na przystanku
U Svatého Mořice. Zanim udamy się na rynek kierujemy się w drugą stronę i
wąską uliczką lekko z górki dochodzimy do jednotorowego odcinka do zajezdni.
Akurat wyjeżdża tramwaj do nauki jazdy, więc mamy możliwość wykonania
zdjęcia tramwaju na tym odcinku (podsyły pewnie są tylko rano i wieczorem).
Właściwie patrząc w prawo i lewo widzimy cały odcinek, więc jakoś da się
przeżyć brak możliwości jego zaliczenia tramwajem. Idziemy w kierunku
zajezdni, po drodze mijamy tramwaj rezerwowy, a także zaparkowanego
trabanta. Zajezdnia jest na tyle mała, że nie mieszczą się w niej wszystkie
tramwaje, dlatego obok znajduje się tzw. Rubik czyli grupa torów
postojowych, na której stacjonuje część taboru. W tym roku ma zostać oddana
do użytku nowa większa zajezdnia, a obecna ma stać się muzeum komunikacji
miejskiej. Inną wąską uliczką powracamy do równoległej linii z planowymi
tramwajami. Po drodze trafiamy na ciekawe malowidło :P Wykonujemy kilka
zdjęć tramwajów jadących wśród starych kamienic, a następnie idziemy na
Horní náměstí czyli ołomuniecki rynek. Jest tu między innymi wysoka kolumna
Trójcy Św., makieta miasta, fontanna z figurkami żółwi (Kasia dosiada
jednego :) ) oraz kościół, na którego ścianie znajduje się duża ilość
zegarów. Gdy myśleliśmy, że wszystko już zostało przez nas oglądnięte
okazało się, że po drugiej stronie jest przesmyk prowadzący do drugiego
podobnej wielkości rynku (Dolní náměstí). Zaczyna trochę gonić nas czas,
więc po szybkim obejrzeniu, wykonaniu wspólnych zdjęć oraz błyskawicznej
wizycie w McDonald's po frytki powracamy na przystanek tramwajowy, aby
kontynuować zaliczanie sieci. Niestety weszliśmy w złą uliczkę, więc musimy
się trochę cofnąć, ale w końcu docieramy do przystanku przy kościele i
łapiemy Tatrę z reklamą pendolino na linii 4, którą pojedziemy do pętli Nová
Ulice. Zaraz po zjechaniu z głównej trasy na odnogę do tej pętli
przejeżdżamy obok sporej wielkości parku. Ostatni odcinek (podobnie jak na
trasie do cmentarza) wiedzie pod górkę, aby zakończyć się niewielką pętlą. W
pobliży mamy market OBI. Powracamy linią 1 do przystanku Tržnice.
Szczęśliwie nie musimy długo czekać, bo za chwilę pojawia się 3-ka, którą
zaliczymy ostatnią pętlę - Trnkova. Po zjeździe z głównej trasy mijamy
galerię Šantovka znajdującą się nota bene na ul. Polskiej. Dość ciekawie
poprowadzony jest odcinek przy tej galerii, obok znajduje się niewielka
rzeczka. W przeciwieństwie do pozostałych tras, na końcu nie zastajemy pętli
tylko 2 tory zakończone kozłami oporowymi. W związku z tym mogą tu dojeżdżać
tylko tramwaje dwukierunkowe. Jest to chyba najmłodsza pętla na sieci, bo
niektóre schematy (np. na Wikipedii) nie zawierają jej. Mieliśmy obawy czy
zdążymy przesiąść się na dość rzadko jeżdżącą 5-kę, dzięki której
dojechalibyśmy do dworca bez przesiadki, ale okazuje się, że obieg jest
taki, że przechodzi na nią nasza 3-ka, więc po problemie. Ostatnim tramwajem
domykamy pętle i tym samym mamy zaliczoną całą sieć (z wyjątkiem odnogi do
zajezdni). Tuż przed dworcem kolejowym łączymy się z drugą trasą, którą
wcześniej jechaliśmy do centrum i chwilę później kończymy spotkanie z
ołomunieckimi tramwajami.
Wracamy do pociągów. Na stację właśnie wjeżdża EC KOŠIČAN, jednak jest to
akurat jeden z nielicznych EC, w których trzeba mieć miejscówkę, więc
przepuszczamy go i pojedziemy z przesiadką w Přerovie. Mamy jeszcze chwilę,
więc udaje się zakupić pocztówki w dworcowym RELAY'u. O tej samej porze
odjeżdżają 2 pociągi do Nezamyslic, jeden przez Prostějov a drugi przez
Přerov, trzeba więc uważać, aby się nie pomylić. Gdy docieramy na peron
pociągu jeszcze nie ma, po chwili podjeżdża stary czeski kibel. Pociąg ma
'kropę' w rozkładzie czyli teoretycznie nie czeka na żadne skomunikowania, w
praktyce jednak na coś czekaliśmy i odjeżdżamy prawie +10. Na szczęście to
nie zagraża naszej przesiadce. Na fotkę załapuje się Grygov. Perony w
Přerovie przeszły remont i nareszcie wyglądają przyzwoicie. Do Ostravy
pojedziemy naszym EC POLONIA Wiedeń-Warszawa. W pociągu tłumy, zawalone
korytarze i przedsionki, fuksem załapujemy się na 2 miejsca w przedziale dla
niepełnosprawnych, z którego akurat ktoś wysiadł. W składzie nie mogło
zabraknąć oczywiście wagonu z oknami zaklejonymi debilną reklamą internetu
T-Mobile, pomysłodawcy powinno się za karę zakleić tak wszystko okna w jego
domu. Obieg tego składu jest ciekawy, co potwierdzają tablice kierunkowe.
Aby nie stać bezproduktywnie w Wiedniu wagony wykonują kurs jako EC do
miejscowości Debrecen i nocują na terenie Węgier. Niedługo po odjeździe
kontrola. Pokazuję nasze bilety Czechy+. Konduktor zdziwiony co ja mu w
ogóle daję. Tłumaczę mu więc po czesku co to za bilet, wyjmuję też
wydrukowaną mapkę. Duma chwilę nad biletami po czym stwierdza, że w
osobówkach i rychlikach jest to ważne, ale nie sądzi, że w EC. Tłumaczę
ponownie jakie są zasady oferty. Dalej nie dowierza, twierdząc, że to
niemożliwe aby bilet za 19 zł był ważny we wszystkich w pociągach. Jestem
jednak nieugięty i w końcu konduktor bez przekonania i ze zdziwieniem
stwierdza: "No dobra!" i odchodzi. Jakiś czas później udaję się do toalety,
a gdy powracam zastaję Kasię ze wspomnianym konduktorem oraz młodszym od
niego kierownikiem. Kierownik trzyma nasze bilety i rozmawia z kimś przez
komórkę. Podaję im mapkę wskazując, że są tam również objaśnienia po czesku
oraz informując, że mogę podać adres strony gdzie znajdą opis tej oferty. Po
zakończeniu rozmowy kierownik fotografuje komórką bilety oraz mapkę.
Następnie oddaje i grzecznie tłumaczy, że to po to, aby mogli się doszkolić
i na przyszłość znać tą ofertę. W Polsce pewnie od razu zostalibyśmy uznani
za oszustów i drużyna próbowałaby nam wcisnąć opłatę dodatkową. W Ostravie
Svinov i Ostravie hl.n. wysiada 80 % pasażerów. Dalej pociąg jest już
prestiżowy, więc to niedopuszczalne aby jechało w nim dużo pasażerów. Na
głównym ostrawskim dworcu mieliśmy się spotkać z koleżanką, ale z przyczyn
losowych nie zdołała dotrzeć, więc robimy tylko krótki spacer po holu
dworca. Przed dworcem tramwaje i trolejbusy. Następnie rychlikiem z Brna
podjeżdżamy do Bohumína. Ponieważ mamy dużo czasu do Chałupek robimy sobie
spacer bez korzystania z autobusu. Po przybyciu na stację w Chałupkach kibel
do Raciborza jeszcze zamknięty, ale po chwili możemy zając w nim miejsce.
Prawie prywatnym pociągiem docieramy do Raciborza. Skład powróci do
Chałupek, z nieco lepszą frekwencją, ale rewelacji nie ma. My przechodzimy
na peron 1, gdzie stoi pociąg do Katowic, a za nim na tym samym torze czai
się kibel do Kędzierzyna, który podjeżdża zaraz po odjeździe KŚ. Po peronie
szwenda się gość, który dość dziwnym głosem zapowiada na głos pociągi. Dla
kędzierzyńskiego podaje nawet skomunikowania. :P. Żeby było śmieszniej
wszystkie jego zapowiedzi są prawidłowe i zgodne z aktualnym rozkładem. Może
to jakaś nowa odmiana MK, która w tak ekspresyjny sposób wyraża swoją pasję.
:P Jazda bez przygód i po 20:30 meldujemy się w Kędzierzynie.
Fotki, skany biletów: www.kolejomania.rail.pl/tramolo.html
Pozdr.
Grzesiek
13.02.2015.
Kędzierzyn - Racibórz - Chałupki - Bohumín - Olomouc - Přerov - Ostrava -
Bohumín - Chałupki - Racibórz - Kędzierzyn
Ostatnią siecią tramwajową osiągalną dla mnie na 1-dniowym wyjeździe był
Ołomuniec. 13 lutego wybraliśmy wspólnie z Kasią na wycieczkę do tego
miasta. Dla Kasi jest to pierwsza w życiu wizyta w Czechach, a dla mnie
pierwsza po blisko 3-letniej przerwie. Po przeanalizowaniu ofert biletowych
najkorzystniej wypadła polska oferta Czechy+. Bilet ten umożliwia za 19 zł
nieograniczoną liczbę podróży po liniach kolejowych w północnych Czechach.
Może być kupiony do biletu jednorazowego do stacji granicznej albo do Regio
Karnetu lub Biletu Sieciowego PR. Swoją drogą dawniej byłoby to nie do
pomyślenia, że po Czechach bardziej opłacalne będzie podróżowanie na polskim
bilecie niż na jednej z ofert ČD. Zakupu biletów dokonałem 2 dni przed
wyjazdem. Z początku sympatyczna kasjerka trochę się zaniepokoiła, ale gdy
podałem kod oferty i wytłumaczyłem na czym ona polega to cały dalszy zakup
przebiegł już szybko i sprawnie. Niestety do biletu do Chałupek nie zakupimy
Czech+ ze względu na to, że jeżdżą tam Koleje Śląskie i nie ma pociągów
przez granicę, w związku z tym musieliśmy również zakupić bilety Roztoki
Bystrzyckie-Międzylesie, których numery trzeba wpisać na bilecie Czechy+. W
piątkowy poranek wyruszamy pociągiem o 6:03 z Kędzierzyna. Moglibyśmy
pojechać godzinę później, ale chcemy zrobić sobie jeszcze krótki spacer po
raciborskiej starówce. Podróż bezproblemowa, w międzyczasie zrobiło się
widno. Świeci słońce, a na niebie nie ma żadnej chmurki, więc pogoda wręcz
idealna na zaliczanie i dokumentację fotograficzną. Na miejscu jesteśmy tuż
przed 7:00.
Po chwili po drugiej stronie peronu zatrzymuje się osobówka z Chałupek, a
przy peronie 1 do odjazdu przygotowuje się TLK SKARBEK do Olsztyna. Kibel,
którym przyjechaliśmy pojedzie niedługo jako regio do Wrocławia. Przed
dworcem mały parowóz Halinka. Raciborską starówkę zwiedzałem dawno temu,
więc dla mnie również jest to okazja aby sobie ją przypomnieć. Nieopodal
Rynku jest też kula przy której znajdują się kolumny z nazwami okolicznych
miejscowości. Na dworzec powracamy ok. 7:45 i udajemy się na peron 3, gdzie
jest już podstawiony EN57 do Chałupek. W pociągu elektroniczne wyświetlacze.
Akurat dzisiaj mamy imieniny Katarzyny i Grzegorza :) Późniejszy pociąg z
Kędzierzyna przybywa planowo, więc my również odjeżdżamy punktualnie. Nic
się nie zmieniło, pociąg w tą stronę nadal się wlecze i jest przeraźliwie
pusty. Okna w pociągu bardzo zasyfione. W Rudyszwałdzie dołącza do nas
jednotorowa linia z Rybnika przez Wodzisław, która aktualnie jest w remoncie
i powstaje nowy peron. Do Chałupek wraz z nami dociera jeszcze ok. 5 osób.
Stacja coraz bardziej podupada. Dawniej funkcjonowała tu kasa, w której
zawsze kupowałem przejściówki do Czech. Później zamknięto kasę, następnie
cały budynek dworca. Potem zamurowano wejście, a teraz nawet pomalowano je w
kolor pasujący do reszty budynku. Zegar pozbawiono wskazówek, więc nawet
godziny nie sprawdzimy. Mamy sporo czasu, więc spokojnym krokiem udajemy się
w kierunku granicy. Ciekaw jestem czy w dalszym ciągu istnieje sklep z
czeskimi produktami (i oczywiście alkoholem) prowadzony przez 'skośnookich
Czechów'. Po przejściu mostu granicznego okazuje się, że budynek, w którym
mieścił się sklep przechodzi remont. Odnajdujemy go jednak w sąsiednim
budynku naprzeciwko przystanku autobusowego. Jest on dużo mniejszy i nie
rzuca się w oczy, w zasadzie zauważyłem go tylko dzięki niewielkiej
tabliczce. Zakupujemy Lentilky i czekoladę Studentską. Następnie wsiadamy w
autobus, którym jedziemy na dworzec w Bohumínie. W chwili obecnej przejazd
kosztuje 16 koron (gdy zaczynałem wojaże po Czechach pamiętam cenę nawet 8
Kč). Na przystanku przy dworcu plakat reklamujący kolejowo-autobusowe
połączenie Leo Express do Krakowa. No cóż, nie udało się wejść drzwiami (to
znaczy po torach) to weszli oknem i na polskim odcinku uruchomili autobus.
Sam dworzec w Bohumínie nic się nie zmienił, tak samo brzydki jak 3 lata
temu i wcześniej (mam na myśli budynek i jego wnętrze, bo perony są całkiem
przyzwoite). W pierwszej kolejności udajemy się na peron 1A, skąd za chwilę
odjedzie wspomniany Leo Express do Pragi. Pociąg jest obsługiwany Flirtem.
Jako, że chwilę wcześniej przyjechał z Pragi, trwa jego sprzątanie, a ludzie
muszą oczekiwać na peronie. Rozkład chyba przewiduje zbyt krótki czas na to,
bo godzina odjazdu mija, na semaforze podany wyjazd, a sprzątanie nadal trwa
i wyświetlacze na składzie proszą aby nie wsiadać. W międzyczasie na stację
przybywają inne pociągi. Przy peronie 1 zatrzymuje się rychlik z Brna, do
którego dołączany jest 1 wagon. Ponieważ zbliża się godzina przyjazdu
naszego pociągu, nie czekamy aż Leo odjedzie tylko udajemy się do budynku
dworca. W centrum obsługi pobieramy gazety "ČD pro Vás", można też wziąć
dětską jízdenkę, czyli fikcyjny bilet dla dzieci z rysunkiem i wierszykiem o
kolei. W kasach biletowych największą zmianą od ostatniej wizyty jest fakt,
że bilety nie są już drukowane w takiej formie jak np. u nas, tylko dostaje
się świstek taki jak z terminala drużyny konduktorskiej. W gablotach wiszą
informacje o odwołaniu połączeń do Krakowa przez Zebrzydowice oraz do
Wrocławia i Kędzierzyna przez Chałupki. Oczywiście Czesi napisali bez
ogródek, że winowajcą całej sytuacji jest strona polska.Jeśli chodzi o
malowanie taboru to dawniej przeważał kolor zielony, a teraz dominuje kolor
niebieski, chociaż zdarzają się jeszcze pojedyncze wagony w starym
malowaniu. Podczas oczekiwania na pociąg przemyka bez zatrzymania Pendolino
w kierunku Czeskiego Cieszyna.
My pojedziemy EC HUKVALDY relacji Žilina-Praha, który przybywa leciutko
splecowany. Najpierw wsiadamy do bezprzedziałówki, ale chwilę później
przenosimy się do sąsiedniego wagonu, gdzie nie brakuje pustych przedziałów.
Jest to wagon dobrze mi znany z Kolei Austriackich, nawet malowanie
pozostało austriackie, zmieniono jedynie logo ÖBB na ČD. Austriackie wagony
w czeskich składach to kolejna nowość, której wcześniej nie było. W
przedziałach broszurki zawierające rozkłady jazdy różnych pociągów wraz ze
skomunikowaniami na stacjach czyli tzw. vlakový průvodce. Tutaj również mamy
wyszczególnione pociągi do Polski, które nigdy nie pojechały. Tradycyjnie w
Ostravie spora wymiana podróżnych. Przed każdą stacją zapowiedzi przez
głośniki w wagonie, z tym że zapowiada automat, a nie drużyna. Podczas
kontroli konduktorka przyglądą się dłuższą chwilę naszym biletom, po czym
oddając pyta dokąd jedziemy. Niestety nie przybiła pieczątki. :( Na trasie
Ostrava-Přerov-Břeclav dawniej obowiązywał ruch lewostronny, teraz jeździ
się już po prawym torze, tak jak na reszcie czeskiej sieci. Za Prosenicami,
tuż przed obwodnicą Přerova zatrzymujemy się na kilka minut, aby przepuścić
pociąg jadący z przeciwka. Zostało tutaj wybudowane bezkolizyjne przejście z
ruchu lewostronnego na prawostronny. Na obwodnicę Přerova wjeżdżamy torem
lewym (być może z tego wynikał postój, bo teraz przy prawostronnym ruchu z
Ostravy przebiegi pociągów jadących w dwóch kierunkach krzyżują się), dzięki
temu po zjechaniu z niej znajdujemy się na właściwym torze. W Ołomuńcu
jesteśmy kilka minut po czasie. Perony zostały zmodernizowane i prezentują
się dużo ładniej. Trwa jeszcze remont głównego tunelu mającego początek w
holu dworca, przez co trzeba korzystać z tunelu bocznego. Robimy krótki
rekonesans po budynku dworca, w celu znalezienia punktu obsługi DPMO
(odpowiednika naszego ZTM), którym okazało się zwykłe okienko kasowe.
Zakupujemy 2 bilety dobowe. Obok znajduje się kasa Leo Express. Akurat ktoś
kupował bilet, więc miałem okazję podejrzeć, że przewoźnik ten ma całkiem
fajne blankiety, przypominające nieco bilety lotnicze. W holu malowidło,
które ciężko objąć w całości.
Czas rozpocząć zaliczanie sieci tramwajowej, najmniejszej wśród wszystkich
jakie istnieją w Czechach. Bezpośrednio przed budynkiem stacyjnym znajduje
się niewielki dworzec autobusowo-tramwajowy z zadaszonymi peronami. Obok
trzy wielkie elektroniczne tablice wyświetlające najbliższe odjazdy.
Pierwszy tramwaj to VARIO i linia 3, który ma trochę nietypowy układ
siedzeń. Podjeżdżamy tylko jeden przystanek, do pętli Fibichova, znajdującej
się tuż obok dworca. Kończą tutaj bieg wszystkie linie z wyjątkiem 4, na
którą musimy poczekać aby pojechać dalej. Obok znajduje się również pętla
autobusowa, a na niej m.in. stara Karosa jadąca do Kauflandu. 4-ką
pojedziemy do pętli Pavlovičky. Zaraz po odjeździe wjeżdżamy pod górkę, żeby
przejechać wiaduktem nad torami kolejowymi (a właściwie to prawie samą
stacją Olomouc hl.n.). Po drugiej stronie znajduje się dworzec autobusowy.
Na trasie przecinamy się prostopadle z pojedynczymi niezelektryfikowanymi
torami kolejowymi, jak się później okaże takich skrzyżowań jest więcej w
całym mieście. Trasa linii 4 nie kończy się typową pętlą. Tramwaj objeżdża
kilka budynków i dociera na przystanek końcowy znajdujący się na spokojnej
uliczce. Po jednej stronie blok mieszkalny, a po drugiej linia kolejowa, na
której nawet trafia się pociąg, ale jako że wyłonił się niespodziewanie, nie
udało się zrobić sensownego zdjęcia. Podczas wykonywania zdjęć tramwaj,
którym przyjechaliśmy ucieka nam, więc musimy poczekać 15 minut na następny.
Dokumentujemy go jak przyjeżdża z centrum, a chwilę później także na samym
przystanku. Powracamy nim do dworca kolejowego, gdzie zamierzamy przesiąść
się na 2-kę. Do jej odjazdu jest kilka minut, więc idziemy pieszo na pętlę
Fibichova, aby tam do niej wsiąść. Niestety trochę się przeliczyliśmy i
tramwaj zwiewa nam sprzed nosa, więc kolejne minuty w plecy czekając na
następną brygadę. Tym samym okazja do kolejnych zdjęć. W końcu wyruszamy w
dalszą drogę. Sieć tramwajowa w Ołomuńcu (nie licząc zaliczonej już trasy)
to właściwie wielka pętla otaczająca centrum miasta z paroma kikutami.
Niestety nie da się jej zaliczyć w 100 %, ponieważ jednotorowym odcinkiem
prowadzącym do zajezdni (idącym równolegle sąsiednią ulicą jak jedna z tras)
jeżdżą tylko podsyły bez pasażerów. Jedziemy trasą "górną", która na
początku ma klimaty typowej trasy przez współczesne centrum miasta (ze
sklepami czy parkami), następnie wjeżdżamy na starówkę i jedziemy wąską
ulicą pomiędzy starymi kamienicami, mijamy też okazały kościół. Tą okolicę
obejrzymy później, a na razie jedziemy dalej, aż do końca jazdy tramwaju
czyli pętli Neředín, krematorium. Za starówką przejeżdżamy przez
skrzyżowanie (na którym dołącza się jednotorowy odcinek z zajezdni) i dalej
znowu przez typową współczesną miejską zabudowę. Przecinamy również linię
kolejową, tuż przy stacji Olomouc město. Pętla tramwajowa znajduje się przy
cmentarzu i jest dosyć skromna. Jak się później okaże wszystkie pętle w tym
mieście zajmują małe powierzchnie i nie są rozbudowane. Wjechaliśmy trochę
pod górkę, więc za nami widać w dole panoramę miasta, a po drugiej stronie
już pole, na którym w oddali snuje się autostrada. Z cmentarza akurat
wychodzi orszak ludzi z wieńcami, które pakują do autokaru i odjeżdżają. Na
szklanej wiacie przystankowej reklama związana z Rzymianami. Chwilę po
zrobieniu powyższych zdjęć jedna boczna szyba sama z siebie. odpada i tłucze
się. :P
Powracamy również linią 2. Tym razem wysiadamy przy starówce, na przystanku
U Svatého Mořice. Zanim udamy się na rynek kierujemy się w drugą stronę i
wąską uliczką lekko z górki dochodzimy do jednotorowego odcinka do zajezdni.
Akurat wyjeżdża tramwaj do nauki jazdy, więc mamy możliwość wykonania
zdjęcia tramwaju na tym odcinku (podsyły pewnie są tylko rano i wieczorem).
Właściwie patrząc w prawo i lewo widzimy cały odcinek, więc jakoś da się
przeżyć brak możliwości jego zaliczenia tramwajem. Idziemy w kierunku
zajezdni, po drodze mijamy tramwaj rezerwowy, a także zaparkowanego
trabanta. Zajezdnia jest na tyle mała, że nie mieszczą się w niej wszystkie
tramwaje, dlatego obok znajduje się tzw. Rubik czyli grupa torów
postojowych, na której stacjonuje część taboru. W tym roku ma zostać oddana
do użytku nowa większa zajezdnia, a obecna ma stać się muzeum komunikacji
miejskiej. Inną wąską uliczką powracamy do równoległej linii z planowymi
tramwajami. Po drodze trafiamy na ciekawe malowidło :P Wykonujemy kilka
zdjęć tramwajów jadących wśród starych kamienic, a następnie idziemy na
Horní náměstí czyli ołomuniecki rynek. Jest tu między innymi wysoka kolumna
Trójcy Św., makieta miasta, fontanna z figurkami żółwi (Kasia dosiada
jednego :) ) oraz kościół, na którego ścianie znajduje się duża ilość
zegarów. Gdy myśleliśmy, że wszystko już zostało przez nas oglądnięte
okazało się, że po drugiej stronie jest przesmyk prowadzący do drugiego
podobnej wielkości rynku (Dolní náměstí). Zaczyna trochę gonić nas czas,
więc po szybkim obejrzeniu, wykonaniu wspólnych zdjęć oraz błyskawicznej
wizycie w McDonald's po frytki powracamy na przystanek tramwajowy, aby
kontynuować zaliczanie sieci. Niestety weszliśmy w złą uliczkę, więc musimy
się trochę cofnąć, ale w końcu docieramy do przystanku przy kościele i
łapiemy Tatrę z reklamą pendolino na linii 4, którą pojedziemy do pętli Nová
Ulice. Zaraz po zjechaniu z głównej trasy na odnogę do tej pętli
przejeżdżamy obok sporej wielkości parku. Ostatni odcinek (podobnie jak na
trasie do cmentarza) wiedzie pod górkę, aby zakończyć się niewielką pętlą. W
pobliży mamy market OBI. Powracamy linią 1 do przystanku Tržnice.
Szczęśliwie nie musimy długo czekać, bo za chwilę pojawia się 3-ka, którą
zaliczymy ostatnią pętlę - Trnkova. Po zjeździe z głównej trasy mijamy
galerię Šantovka znajdującą się nota bene na ul. Polskiej. Dość ciekawie
poprowadzony jest odcinek przy tej galerii, obok znajduje się niewielka
rzeczka. W przeciwieństwie do pozostałych tras, na końcu nie zastajemy pętli
tylko 2 tory zakończone kozłami oporowymi. W związku z tym mogą tu dojeżdżać
tylko tramwaje dwukierunkowe. Jest to chyba najmłodsza pętla na sieci, bo
niektóre schematy (np. na Wikipedii) nie zawierają jej. Mieliśmy obawy czy
zdążymy przesiąść się na dość rzadko jeżdżącą 5-kę, dzięki której
dojechalibyśmy do dworca bez przesiadki, ale okazuje się, że obieg jest
taki, że przechodzi na nią nasza 3-ka, więc po problemie. Ostatnim tramwajem
domykamy pętle i tym samym mamy zaliczoną całą sieć (z wyjątkiem odnogi do
zajezdni). Tuż przed dworcem kolejowym łączymy się z drugą trasą, którą
wcześniej jechaliśmy do centrum i chwilę później kończymy spotkanie z
ołomunieckimi tramwajami.
Wracamy do pociągów. Na stację właśnie wjeżdża EC KOŠIČAN, jednak jest to
akurat jeden z nielicznych EC, w których trzeba mieć miejscówkę, więc
przepuszczamy go i pojedziemy z przesiadką w Přerovie. Mamy jeszcze chwilę,
więc udaje się zakupić pocztówki w dworcowym RELAY'u. O tej samej porze
odjeżdżają 2 pociągi do Nezamyslic, jeden przez Prostějov a drugi przez
Přerov, trzeba więc uważać, aby się nie pomylić. Gdy docieramy na peron
pociągu jeszcze nie ma, po chwili podjeżdża stary czeski kibel. Pociąg ma
'kropę' w rozkładzie czyli teoretycznie nie czeka na żadne skomunikowania, w
praktyce jednak na coś czekaliśmy i odjeżdżamy prawie +10. Na szczęście to
nie zagraża naszej przesiadce. Na fotkę załapuje się Grygov. Perony w
Přerovie przeszły remont i nareszcie wyglądają przyzwoicie. Do Ostravy
pojedziemy naszym EC POLONIA Wiedeń-Warszawa. W pociągu tłumy, zawalone
korytarze i przedsionki, fuksem załapujemy się na 2 miejsca w przedziale dla
niepełnosprawnych, z którego akurat ktoś wysiadł. W składzie nie mogło
zabraknąć oczywiście wagonu z oknami zaklejonymi debilną reklamą internetu
T-Mobile, pomysłodawcy powinno się za karę zakleić tak wszystko okna w jego
domu. Obieg tego składu jest ciekawy, co potwierdzają tablice kierunkowe.
Aby nie stać bezproduktywnie w Wiedniu wagony wykonują kurs jako EC do
miejscowości Debrecen i nocują na terenie Węgier. Niedługo po odjeździe
kontrola. Pokazuję nasze bilety Czechy+. Konduktor zdziwiony co ja mu w
ogóle daję. Tłumaczę mu więc po czesku co to za bilet, wyjmuję też
wydrukowaną mapkę. Duma chwilę nad biletami po czym stwierdza, że w
osobówkach i rychlikach jest to ważne, ale nie sądzi, że w EC. Tłumaczę
ponownie jakie są zasady oferty. Dalej nie dowierza, twierdząc, że to
niemożliwe aby bilet za 19 zł był ważny we wszystkich w pociągach. Jestem
jednak nieugięty i w końcu konduktor bez przekonania i ze zdziwieniem
stwierdza: "No dobra!" i odchodzi. Jakiś czas później udaję się do toalety,
a gdy powracam zastaję Kasię ze wspomnianym konduktorem oraz młodszym od
niego kierownikiem. Kierownik trzyma nasze bilety i rozmawia z kimś przez
komórkę. Podaję im mapkę wskazując, że są tam również objaśnienia po czesku
oraz informując, że mogę podać adres strony gdzie znajdą opis tej oferty. Po
zakończeniu rozmowy kierownik fotografuje komórką bilety oraz mapkę.
Następnie oddaje i grzecznie tłumaczy, że to po to, aby mogli się doszkolić
i na przyszłość znać tą ofertę. W Polsce pewnie od razu zostalibyśmy uznani
za oszustów i drużyna próbowałaby nam wcisnąć opłatę dodatkową. W Ostravie
Svinov i Ostravie hl.n. wysiada 80 % pasażerów. Dalej pociąg jest już
prestiżowy, więc to niedopuszczalne aby jechało w nim dużo pasażerów. Na
głównym ostrawskim dworcu mieliśmy się spotkać z koleżanką, ale z przyczyn
losowych nie zdołała dotrzeć, więc robimy tylko krótki spacer po holu
dworca. Przed dworcem tramwaje i trolejbusy. Następnie rychlikiem z Brna
podjeżdżamy do Bohumína. Ponieważ mamy dużo czasu do Chałupek robimy sobie
spacer bez korzystania z autobusu. Po przybyciu na stację w Chałupkach kibel
do Raciborza jeszcze zamknięty, ale po chwili możemy zając w nim miejsce.
Prawie prywatnym pociągiem docieramy do Raciborza. Skład powróci do
Chałupek, z nieco lepszą frekwencją, ale rewelacji nie ma. My przechodzimy
na peron 1, gdzie stoi pociąg do Katowic, a za nim na tym samym torze czai
się kibel do Kędzierzyna, który podjeżdża zaraz po odjeździe KŚ. Po peronie
szwenda się gość, który dość dziwnym głosem zapowiada na głos pociągi. Dla
kędzierzyńskiego podaje nawet skomunikowania. :P. Żeby było śmieszniej
wszystkie jego zapowiedzi są prawidłowe i zgodne z aktualnym rozkładem. Może
to jakaś nowa odmiana MK, która w tak ekspresyjny sposób wyraża swoją pasję.
:P Jazda bez przygód i po 20:30 meldujemy się w Kędzierzynie.
Fotki, skany biletów: www.kolejomania.rail.pl/tramolo.html
Pozdr.
Grzesiek