marek kos
2006-01-03 14:40:28 UTC
Kto jest kim w filosemickim lobby
Michal Cichy, kierownik dzialu kultury w "Gazecie Wyborczej". Mlody
niedoksztalcony publicysta, który postanowil zdobyc herostratesowa
slawe dzieki znieksztalceniu najpiekniejszych tradycji polskiego
bohaterstwa - historii Powstania Warszawskiego, i to jeszcze w okresie
przygotowan do obchodów jego 50-lecia. Akcje oszczerstw rozpoczal od
opublikowania na lamach dodatku "Gazety Wyborczej" - "Gazety o
ksiazkach" (nr 11 1993) recenzji ze wspomnien zydowskiego policjanta
Calela Pierechodnika. Wyrazil w niej zdziwienie, ze Pierechodnik
"przetrwal nawet Powstanie Warszawskie", kiedy "AK i NSZ wytlukly
mnóstwo niedobitków z getta" (!!!). "Rewelacje" Cichego zostaly
pózniej szeroko rozwiniete w jego paszkwilu o "czarnych kartach
Powstania Warszawskiego", drukowanym w numerze 24 "Gazety
Wyborczej" z 1994 roku. Artykul roil sie od skrajnych lgarstw,
zdemaskowanych pózniej publicznie przez wybitnych historyków od prof.
Tomasza Strzembosza poczawszy po red. Leszka Zebrowskiego. Cichy
zarzucal powstancom warszawskim zamordowanie okolo 60 Zydów, jako
szczególnie wazne "zródlo dowodowe" eksponujac znanego z lgarstw
zydowskiego komunistycznego pseudohistoryka-politruka Bernarda Marka,
dyrektora Zydowskiego Instytutu Historycznego w czasach stalinowskich.
"Twórcza" dzialalnosc naukowa B.Marka (m.in. falszowanie
dokumentów przez odpowiednie dopisy) juz dawno zdemaskowali nie tylko
autorzy polscy (m.in. slynny dzialacz emigracyjnej PPS Adam Ciolkosz),
ale i wybitni historycy zydowscy (zyjacy na emigracji w Paryzu Michal
Borwicz).
Leszek Zebrowski wydal w 1994 publikacje ksiazkowa "Paszkwil
Wyborczej", szczególowo analizujaca antypowstancze i antypolskie
falszerstwa i insynuacje redaktora "GW" M.Cichego, i akcentujaca
odpowiedzialnosc szefa "GW". Redakcja "Wyborczej" calkowicie
przemilczala tak powazne oskarzenia, godzace w jej imie - w odrebnej
ksiazce - i nigdy nie przeprosila czytelników za swe falszerstwa. A
nadworny "historyk" "GW" Michal Cichy dalej "tworzy",
zaskakujac czytelników rozmiarami swych zmyslen. W "Magazynie" nr
21 z 1995 Cichy opublikowal obszerny tekst 1945: koniec i poczatek,
stanowiacy zgodnie z intencjami Michnika wielkie propagandowe lgarstwo,
wybielajace poczatki PRL-u i role sowieckich "wyzwolicieli".
Henryk Dasko, redaktor w "Ex Libris" (dodatku do "Zycia
Warszawy"). Hucpiarsko bronil tego pisma przed krytyka znakomitego
pisarza z emigracji Wlodzimierza Odojewskiego, zarzucajacego "Ex
Libris" reklamowanie "ton zagranicznego chlamu jak i nowomowy".
Dasko "wslawil sie" jednym z najbrutalniejszych ataków na ksiazke
Joanny Siedleckiej "Czarny ptasior", demaskujaca hochsztaplerstwa
zydowskiego pisarza Jerzego Kosinskiego. W tekscie Trucizna ("Ex
Libris" z 17 marca 1994) nazwal Czarnego ptasiora ksiazka nikczemna,
zarzucajac autorce antysemityzm godny dawniejszych kampanii
moczarowskich. Jak komentowal Piotr Szwajcer na lamach "Nowych
Ksiazek" (nr 6 z 1994 r.): (...) Mnóstwo ludzi (...) uwaza, ze jesli
cokolwiek nieprzychylnego powie sie o osobie narodowosci zydowskiej,
nawet gdy sa to rzeczy prawdziwe, to natychmiast trzeba bic na alarm i
przywolywac jesli juz nie Holocaust, to przynajmniej Moczara (vide
tekst Dasko) (...). Dasko nigdy nie przeprosil Siedleckiej za swój
nikczemny atak.
Choc w 1968 roku nie bylo zadnego przypadku przemocy fizycznej wobec
Zydów, Dasko bez zenady zapewnial na lamach "GW" z 8 stycznia 1990
r. o "prawdziwie pogromowej atmosferze wiosny 1968". Przypomnijmy,
ze nawet taki "europejczyk" jak Jan Kofman, redaktor naczelny
KOR-owskiej "Krytyki", pisal w jej numerze 28-29 (s. 65, 66), iz
sad gloszacy, ze w Polsce roku 1968 wytworzyla sie sytuacja pogromowa
nijak mial sie do rzeczywistosci (...). Przesada ma to do siebie, ze
przewaznie chybia zalozonego celu (...).
Alina Grabowska, czolowa tropicielka "polskiego antysemityzmu".
Dzis bryluje jako demokratka, sterana w bojach z komunizmem na falach
RWE. Nie wspomina jakos natomiast o czasach, gdy jako autorka
partyjnego "Glosu Robotniczego" w 1967 roku wypisywala
najohydniejsze bzdury o RWE, wychwalajac rezimowego politruka Janusza
Kolczynskiego (por. tekst P.Skórzynskiego w "Tygodniku
Solidarnosc" z 23 grudnia 1994). Zanim wyemigrowala z Polski,
Grabowska zdazyla jeszcze odpowiednio napietnowac szermowanie haslami
demokracji przez tzw. komandosów (cyt. tamze).
W latach 90. juz jako szermierz prawdziwej demokracji Grabowska z pasja
atakuje kazdego, kto w prasie osmieli sie przypomniec cokolwiek
negatywnego o dzialaniach jakichs przedstawicieli "narodu
wybranego". Historykowi Andrzejowi Krzysztofowi Kunertowi na przyklad
dostalo sie od Grabowskiej w marcu 1994 za przypomnienie prawdziwych
imion rodziców sadowej morderczyni bohaterskiego generala Nila
(Fieldorfa), Gurowskiej: Ojca Moryca i matki Frajdy. Na lamach
postkomunistycznego "Wprost" z 11 grudnia 1994 Grabowska
napietnowala zródlowa ksiazke Petera Rainy o kulisach zbrodni na synu
Boleslawa Piaseckiego w 1956 roku twierdzac, ze w RFN autorzy i wydawca
takiej ksiazki staneliby rzekomo przed sadem za "podjudzanie do
nienawisci rasowej". W "Zyciu Warszawy" z 11 lutego 1994
Grabowska napietnowala publikowane na lamach "Gazety Polskiej"
listy w sprawie Zydów, twierdzac, ze w kraju demokratycznym naklad
takiego pisma bylby skonfiskowany. Jak widac Alina Grabowska, mimo
dlugiego stazu w RWE, dalej holduje dosc szczególnemu modelowi
demokracji. Osadzic, ukarac, skonfiskowac - oto jej trzy ulubione slowa
skrzydlate. Jeszcze w 1990 roku Grabowska wyróznila sie wytropieniem
rzekomego antysemityzmu na plakacie wyborczym ZChN. Jak perorowala
podczas telewizyjnego "Studia Foksal" z wyrazna zgroza w oczach:
wywozeni na taczkach komunisci maja wybitnie semickie rysy twarzy.
Ciekawe, co jeszcze wytropi tego typu tropicielka?
Stanislawa Grabska, wiceprzewodniczaca warszawskiego Klubu Inteligencji
Katolickiej, znana z wielce nieudolnych, bo opartych wylacznie na jej
domyslach, a nie na faktach, próbach obrony linii "Tygodnika
Powszechnego" jako swoistej wyroczni przez cala historie jego
istnienia. Córka bylego dzialacza endeckiego, który poprzez rózne
zakrety historii zawedrowal na stanowisko wiceprzewodniczacego Krajowej
Rady Narodowej, swym postepowaniem pod koniec zycia skrajnie
rozczarowujac rodaków (por. np. wspomnienia lwowianki Barbary
Mekarsko-Kozlowskiej Burza nad Lwowem, Londyn 1992, s. 238). W
polemikach ze Stanislawem Michalkiewiczem i ze mna na lamach
"Slowa-Dziennika Katolickiego" Grabska uznala za "rasizm"
doszukiwanie sie u wspólobywateli pochodzenia obcego - niemieckiego,
zydowskiego, ukrainskiego czy jeszcze innego (!!!). Gdyby przyjac jej
zarzuty za sluszne, to nalezaloby w pierwszym rzedzie uznac za rasiste
jej ojca prof. Stanislawa Grabskiego. W zapiskach publikowanych
posmiertnie na emigracji swoiscie tlumaczyl on swa przedziwna kariere
jako wiceprzewodniczacego marionetkowej bierutowskiej Krajowej Rady
Narodowej. Pisal, ze Polacy musza wchodzic w sluzbe nowej wladzy, bo
inaczej zostanie ona zdominowana wylacznie przez róznych
karierowiczów zydowskiego pochodzenia.
Ostatnio filosemityzm p. Grabskiej znalazl wyraz w dosc szczególnym,
jak na wiceprzewodniczaca warszawskiego KIK-u, wywiadzie (w
"Rzeczypospolitej" z 12 lipca 1996). Opowiedziala sie w nim
faktycznie za spelnieniem bezczelnych zadan Elie Wiesela, dla którego
krzyze w Auschwitz i Birkenau sa obelga. Bo chrzescijanie w Polsce
"powinni bardziej uwzgledniac wrazliwosci zydowskie niz zadac, zeby
Zydzi uwzgledniali wrazliwosci nasze". A wiec liczmy sie - zdaniem p.
Grabskiej - z tym, ze Zydzi "chca miec tam tylko symbole zydowskie"
i "nie chca na tym terenie zadnych innych znaków. W tym kontekscie
niewazne jest oczywiscie to, czego chca potomkowie pomordowanych
chrzescijan - Polaków (!).
Malgorzata Niezabitowska, byla minister w rzadzie T.Mazowieckiego, jego
rzecznik prasowy. W przygotowanej wraz z mezem i wydanej w USA, Austrii
i Niemczech ksiazce Ostatni Zydzi polscy, jednostronnie przedstawila
Zydów polskich jako biedne, wymierajace resztki starych pokolen,
przemilczajac prawde o bardzo duzych faktycznych wplywach lobby
zydowskiego w róznych sferach zycia w Polsce. Jako rzecznik prasowy
rzadu Mazowieckiego odpowiedzialna za skandalicznie wrecz slaba
oficjalna reakcje strony polskiej na polakozercza wypowiedz premiera
Izraela Icchaka Szamira z 1989 roku, zarzucajaca Polakom, ze
antysemityzm wyssali jako naród z mlekiem matki. "Wrazliwosc"
Niezabitowskiej na tragedie polskiego losu dobrze ilustruje jej
zachowanie po oficjalnej wizycie w Katyniu. Po powrocie z miejsca kazni
tysiecy Polaków "odprezala sie" tancami na balu wraz z premierem
T.Mazowieckim.
Andrzej Oseka, publicysta "Gazety Wyborczej". Krytyk sztuki, który
wyspecjalizowal sie w rozlicznych atakach na "polski antysemityzm",
"zdziczenie i ciemnote" polskiej prasy patriotycznej etc. Kiedys
posunal sie do nazwania Jana Olszewskiego "falangista".
Szczególnie nienawidzi jakichkolwiek odniesien do slowa "naród";
pragnie, by Polacy sie wrecz wyrzekli tego slowa. W "GW" z 21
pazdziernika 1991 pisal: wszystko niemal, co przedstawia sie w polityce
jako NARODOWE, jest ponure i syczace nienawiscia. W "GW" z maja
1993 (nr 106) Oseka wystapil z felietonem pod wymownym tytulem: Boje
sie slowa naród, tlumaczac swe obawy tym, ze slowo "naród" moze
byc wykorzystywane do deprecjonowania "innych", "obcych". Tekst
Oseki wywolal polemiczne uwagi R.D.Goldsteina z Krakowa, w "GW" z
25 maja 1993 r.: (...) W Izraelu nikt nie smie napisac, po co uzywac
terminu "naród zydowski". Zachód daje nam przyklady, dlaczego
warto w imie narodu bronic swych interesów (...).
Dariusz Rosati, postkomunista, minister spraw zagranicznych. Wychowanek
i zaangazowany pracownik partyjny Szkoly Glównej Planowania i
Statystyki, nazywanej w swoim czasie "Czerwona Oberza" ze wzgledu
na role kuzni marksistowskiego myslenia w gospodarce. W PZPR od 1966
roku (mial wtedy 20 lat) do rozwiazania w 1990 r., I sekretarz PZPR na
SGPiS w stanie wojennym. Czlonek Rady Nadzorczej oslawionego FOZZ, co
bylo powodem odrzucenia jego kandydatury do rzadu Pawlaka przez
prezydenta RP. Natychmiast po tym, jak zostal ministrem spraw
zagranicznych w rzadzie Cimoszewicza wystapil ze skierowana do
Swiatowego Kongresu Zydów prosba o przebaczenie za wydarzenia
kieleckie 1946, oswiadczajac: Jest nam wstyd za to, ze Polacy dokonali
tej zbrodni. Przepraszal w imieniu narodu polskiego (!!!) zamiast PZPR,
z która byl zwiazany przez cwierc wieku.
Julian Stryjkowski, typowy przedstawiciel zydowskiej inteligencji,
przez dziesieciolecia przezywajacej "przygode z komunizmem (byl
lacznie 34 lata w partii komunistycznej, poczawszy od skrajnie
antypolskiej Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy w 1934 roku).
Dziennikarz kolaboranckiego i polakozerczego "Czerwonego Sztandaru"
1939-1941, czlonek redakcji targowickiego organu ZPP "Wolna Polska"
w latach 1943-1946. Autor socrealistycznej ksiazki Bieg do Fragala
(1951). Choc kiedys przyznal publicznie na spotkaniu promocyjnym w
"Czytelniku", ze "czuje sie winny" propagowania stalinizmu,
dzis dalej mentorsko poucza Polaków. W róznych wypowiedziach atakuje
rzekomo niezwykle grozny "polski antysemityzm", który stal sie
niezwykle agresywny i wulgarny" (por. "Wprost" z 2 grudnia 1990).
Polske zdecydowanie odrzuca. Jak stwierdzil w wywiadzie dla
"Rzeczypospolitej" z 2-3 pazdziernika 1993: (...) ja sie teraz
czuje proizraelski, izraelocentryczny (...) po wszystkich historiach
antysemickich Polska nie jest moja ojczyzna.
prof.Jerzy Robert Nowak
Michal Cichy, kierownik dzialu kultury w "Gazecie Wyborczej". Mlody
niedoksztalcony publicysta, który postanowil zdobyc herostratesowa
slawe dzieki znieksztalceniu najpiekniejszych tradycji polskiego
bohaterstwa - historii Powstania Warszawskiego, i to jeszcze w okresie
przygotowan do obchodów jego 50-lecia. Akcje oszczerstw rozpoczal od
opublikowania na lamach dodatku "Gazety Wyborczej" - "Gazety o
ksiazkach" (nr 11 1993) recenzji ze wspomnien zydowskiego policjanta
Calela Pierechodnika. Wyrazil w niej zdziwienie, ze Pierechodnik
"przetrwal nawet Powstanie Warszawskie", kiedy "AK i NSZ wytlukly
mnóstwo niedobitków z getta" (!!!). "Rewelacje" Cichego zostaly
pózniej szeroko rozwiniete w jego paszkwilu o "czarnych kartach
Powstania Warszawskiego", drukowanym w numerze 24 "Gazety
Wyborczej" z 1994 roku. Artykul roil sie od skrajnych lgarstw,
zdemaskowanych pózniej publicznie przez wybitnych historyków od prof.
Tomasza Strzembosza poczawszy po red. Leszka Zebrowskiego. Cichy
zarzucal powstancom warszawskim zamordowanie okolo 60 Zydów, jako
szczególnie wazne "zródlo dowodowe" eksponujac znanego z lgarstw
zydowskiego komunistycznego pseudohistoryka-politruka Bernarda Marka,
dyrektora Zydowskiego Instytutu Historycznego w czasach stalinowskich.
"Twórcza" dzialalnosc naukowa B.Marka (m.in. falszowanie
dokumentów przez odpowiednie dopisy) juz dawno zdemaskowali nie tylko
autorzy polscy (m.in. slynny dzialacz emigracyjnej PPS Adam Ciolkosz),
ale i wybitni historycy zydowscy (zyjacy na emigracji w Paryzu Michal
Borwicz).
Leszek Zebrowski wydal w 1994 publikacje ksiazkowa "Paszkwil
Wyborczej", szczególowo analizujaca antypowstancze i antypolskie
falszerstwa i insynuacje redaktora "GW" M.Cichego, i akcentujaca
odpowiedzialnosc szefa "GW". Redakcja "Wyborczej" calkowicie
przemilczala tak powazne oskarzenia, godzace w jej imie - w odrebnej
ksiazce - i nigdy nie przeprosila czytelników za swe falszerstwa. A
nadworny "historyk" "GW" Michal Cichy dalej "tworzy",
zaskakujac czytelników rozmiarami swych zmyslen. W "Magazynie" nr
21 z 1995 Cichy opublikowal obszerny tekst 1945: koniec i poczatek,
stanowiacy zgodnie z intencjami Michnika wielkie propagandowe lgarstwo,
wybielajace poczatki PRL-u i role sowieckich "wyzwolicieli".
Henryk Dasko, redaktor w "Ex Libris" (dodatku do "Zycia
Warszawy"). Hucpiarsko bronil tego pisma przed krytyka znakomitego
pisarza z emigracji Wlodzimierza Odojewskiego, zarzucajacego "Ex
Libris" reklamowanie "ton zagranicznego chlamu jak i nowomowy".
Dasko "wslawil sie" jednym z najbrutalniejszych ataków na ksiazke
Joanny Siedleckiej "Czarny ptasior", demaskujaca hochsztaplerstwa
zydowskiego pisarza Jerzego Kosinskiego. W tekscie Trucizna ("Ex
Libris" z 17 marca 1994) nazwal Czarnego ptasiora ksiazka nikczemna,
zarzucajac autorce antysemityzm godny dawniejszych kampanii
moczarowskich. Jak komentowal Piotr Szwajcer na lamach "Nowych
Ksiazek" (nr 6 z 1994 r.): (...) Mnóstwo ludzi (...) uwaza, ze jesli
cokolwiek nieprzychylnego powie sie o osobie narodowosci zydowskiej,
nawet gdy sa to rzeczy prawdziwe, to natychmiast trzeba bic na alarm i
przywolywac jesli juz nie Holocaust, to przynajmniej Moczara (vide
tekst Dasko) (...). Dasko nigdy nie przeprosil Siedleckiej za swój
nikczemny atak.
Choc w 1968 roku nie bylo zadnego przypadku przemocy fizycznej wobec
Zydów, Dasko bez zenady zapewnial na lamach "GW" z 8 stycznia 1990
r. o "prawdziwie pogromowej atmosferze wiosny 1968". Przypomnijmy,
ze nawet taki "europejczyk" jak Jan Kofman, redaktor naczelny
KOR-owskiej "Krytyki", pisal w jej numerze 28-29 (s. 65, 66), iz
sad gloszacy, ze w Polsce roku 1968 wytworzyla sie sytuacja pogromowa
nijak mial sie do rzeczywistosci (...). Przesada ma to do siebie, ze
przewaznie chybia zalozonego celu (...).
Alina Grabowska, czolowa tropicielka "polskiego antysemityzmu".
Dzis bryluje jako demokratka, sterana w bojach z komunizmem na falach
RWE. Nie wspomina jakos natomiast o czasach, gdy jako autorka
partyjnego "Glosu Robotniczego" w 1967 roku wypisywala
najohydniejsze bzdury o RWE, wychwalajac rezimowego politruka Janusza
Kolczynskiego (por. tekst P.Skórzynskiego w "Tygodniku
Solidarnosc" z 23 grudnia 1994). Zanim wyemigrowala z Polski,
Grabowska zdazyla jeszcze odpowiednio napietnowac szermowanie haslami
demokracji przez tzw. komandosów (cyt. tamze).
W latach 90. juz jako szermierz prawdziwej demokracji Grabowska z pasja
atakuje kazdego, kto w prasie osmieli sie przypomniec cokolwiek
negatywnego o dzialaniach jakichs przedstawicieli "narodu
wybranego". Historykowi Andrzejowi Krzysztofowi Kunertowi na przyklad
dostalo sie od Grabowskiej w marcu 1994 za przypomnienie prawdziwych
imion rodziców sadowej morderczyni bohaterskiego generala Nila
(Fieldorfa), Gurowskiej: Ojca Moryca i matki Frajdy. Na lamach
postkomunistycznego "Wprost" z 11 grudnia 1994 Grabowska
napietnowala zródlowa ksiazke Petera Rainy o kulisach zbrodni na synu
Boleslawa Piaseckiego w 1956 roku twierdzac, ze w RFN autorzy i wydawca
takiej ksiazki staneliby rzekomo przed sadem za "podjudzanie do
nienawisci rasowej". W "Zyciu Warszawy" z 11 lutego 1994
Grabowska napietnowala publikowane na lamach "Gazety Polskiej"
listy w sprawie Zydów, twierdzac, ze w kraju demokratycznym naklad
takiego pisma bylby skonfiskowany. Jak widac Alina Grabowska, mimo
dlugiego stazu w RWE, dalej holduje dosc szczególnemu modelowi
demokracji. Osadzic, ukarac, skonfiskowac - oto jej trzy ulubione slowa
skrzydlate. Jeszcze w 1990 roku Grabowska wyróznila sie wytropieniem
rzekomego antysemityzmu na plakacie wyborczym ZChN. Jak perorowala
podczas telewizyjnego "Studia Foksal" z wyrazna zgroza w oczach:
wywozeni na taczkach komunisci maja wybitnie semickie rysy twarzy.
Ciekawe, co jeszcze wytropi tego typu tropicielka?
Stanislawa Grabska, wiceprzewodniczaca warszawskiego Klubu Inteligencji
Katolickiej, znana z wielce nieudolnych, bo opartych wylacznie na jej
domyslach, a nie na faktach, próbach obrony linii "Tygodnika
Powszechnego" jako swoistej wyroczni przez cala historie jego
istnienia. Córka bylego dzialacza endeckiego, który poprzez rózne
zakrety historii zawedrowal na stanowisko wiceprzewodniczacego Krajowej
Rady Narodowej, swym postepowaniem pod koniec zycia skrajnie
rozczarowujac rodaków (por. np. wspomnienia lwowianki Barbary
Mekarsko-Kozlowskiej Burza nad Lwowem, Londyn 1992, s. 238). W
polemikach ze Stanislawem Michalkiewiczem i ze mna na lamach
"Slowa-Dziennika Katolickiego" Grabska uznala za "rasizm"
doszukiwanie sie u wspólobywateli pochodzenia obcego - niemieckiego,
zydowskiego, ukrainskiego czy jeszcze innego (!!!). Gdyby przyjac jej
zarzuty za sluszne, to nalezaloby w pierwszym rzedzie uznac za rasiste
jej ojca prof. Stanislawa Grabskiego. W zapiskach publikowanych
posmiertnie na emigracji swoiscie tlumaczyl on swa przedziwna kariere
jako wiceprzewodniczacego marionetkowej bierutowskiej Krajowej Rady
Narodowej. Pisal, ze Polacy musza wchodzic w sluzbe nowej wladzy, bo
inaczej zostanie ona zdominowana wylacznie przez róznych
karierowiczów zydowskiego pochodzenia.
Ostatnio filosemityzm p. Grabskiej znalazl wyraz w dosc szczególnym,
jak na wiceprzewodniczaca warszawskiego KIK-u, wywiadzie (w
"Rzeczypospolitej" z 12 lipca 1996). Opowiedziala sie w nim
faktycznie za spelnieniem bezczelnych zadan Elie Wiesela, dla którego
krzyze w Auschwitz i Birkenau sa obelga. Bo chrzescijanie w Polsce
"powinni bardziej uwzgledniac wrazliwosci zydowskie niz zadac, zeby
Zydzi uwzgledniali wrazliwosci nasze". A wiec liczmy sie - zdaniem p.
Grabskiej - z tym, ze Zydzi "chca miec tam tylko symbole zydowskie"
i "nie chca na tym terenie zadnych innych znaków. W tym kontekscie
niewazne jest oczywiscie to, czego chca potomkowie pomordowanych
chrzescijan - Polaków (!).
Malgorzata Niezabitowska, byla minister w rzadzie T.Mazowieckiego, jego
rzecznik prasowy. W przygotowanej wraz z mezem i wydanej w USA, Austrii
i Niemczech ksiazce Ostatni Zydzi polscy, jednostronnie przedstawila
Zydów polskich jako biedne, wymierajace resztki starych pokolen,
przemilczajac prawde o bardzo duzych faktycznych wplywach lobby
zydowskiego w róznych sferach zycia w Polsce. Jako rzecznik prasowy
rzadu Mazowieckiego odpowiedzialna za skandalicznie wrecz slaba
oficjalna reakcje strony polskiej na polakozercza wypowiedz premiera
Izraela Icchaka Szamira z 1989 roku, zarzucajaca Polakom, ze
antysemityzm wyssali jako naród z mlekiem matki. "Wrazliwosc"
Niezabitowskiej na tragedie polskiego losu dobrze ilustruje jej
zachowanie po oficjalnej wizycie w Katyniu. Po powrocie z miejsca kazni
tysiecy Polaków "odprezala sie" tancami na balu wraz z premierem
T.Mazowieckim.
Andrzej Oseka, publicysta "Gazety Wyborczej". Krytyk sztuki, który
wyspecjalizowal sie w rozlicznych atakach na "polski antysemityzm",
"zdziczenie i ciemnote" polskiej prasy patriotycznej etc. Kiedys
posunal sie do nazwania Jana Olszewskiego "falangista".
Szczególnie nienawidzi jakichkolwiek odniesien do slowa "naród";
pragnie, by Polacy sie wrecz wyrzekli tego slowa. W "GW" z 21
pazdziernika 1991 pisal: wszystko niemal, co przedstawia sie w polityce
jako NARODOWE, jest ponure i syczace nienawiscia. W "GW" z maja
1993 (nr 106) Oseka wystapil z felietonem pod wymownym tytulem: Boje
sie slowa naród, tlumaczac swe obawy tym, ze slowo "naród" moze
byc wykorzystywane do deprecjonowania "innych", "obcych". Tekst
Oseki wywolal polemiczne uwagi R.D.Goldsteina z Krakowa, w "GW" z
25 maja 1993 r.: (...) W Izraelu nikt nie smie napisac, po co uzywac
terminu "naród zydowski". Zachód daje nam przyklady, dlaczego
warto w imie narodu bronic swych interesów (...).
Dariusz Rosati, postkomunista, minister spraw zagranicznych. Wychowanek
i zaangazowany pracownik partyjny Szkoly Glównej Planowania i
Statystyki, nazywanej w swoim czasie "Czerwona Oberza" ze wzgledu
na role kuzni marksistowskiego myslenia w gospodarce. W PZPR od 1966
roku (mial wtedy 20 lat) do rozwiazania w 1990 r., I sekretarz PZPR na
SGPiS w stanie wojennym. Czlonek Rady Nadzorczej oslawionego FOZZ, co
bylo powodem odrzucenia jego kandydatury do rzadu Pawlaka przez
prezydenta RP. Natychmiast po tym, jak zostal ministrem spraw
zagranicznych w rzadzie Cimoszewicza wystapil ze skierowana do
Swiatowego Kongresu Zydów prosba o przebaczenie za wydarzenia
kieleckie 1946, oswiadczajac: Jest nam wstyd za to, ze Polacy dokonali
tej zbrodni. Przepraszal w imieniu narodu polskiego (!!!) zamiast PZPR,
z która byl zwiazany przez cwierc wieku.
Julian Stryjkowski, typowy przedstawiciel zydowskiej inteligencji,
przez dziesieciolecia przezywajacej "przygode z komunizmem (byl
lacznie 34 lata w partii komunistycznej, poczawszy od skrajnie
antypolskiej Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy w 1934 roku).
Dziennikarz kolaboranckiego i polakozerczego "Czerwonego Sztandaru"
1939-1941, czlonek redakcji targowickiego organu ZPP "Wolna Polska"
w latach 1943-1946. Autor socrealistycznej ksiazki Bieg do Fragala
(1951). Choc kiedys przyznal publicznie na spotkaniu promocyjnym w
"Czytelniku", ze "czuje sie winny" propagowania stalinizmu,
dzis dalej mentorsko poucza Polaków. W róznych wypowiedziach atakuje
rzekomo niezwykle grozny "polski antysemityzm", który stal sie
niezwykle agresywny i wulgarny" (por. "Wprost" z 2 grudnia 1990).
Polske zdecydowanie odrzuca. Jak stwierdzil w wywiadzie dla
"Rzeczypospolitej" z 2-3 pazdziernika 1993: (...) ja sie teraz
czuje proizraelski, izraelocentryczny (...) po wszystkich historiach
antysemickich Polska nie jest moja ojczyzna.
prof.Jerzy Robert Nowak