Discussion:
patent do kładzenia masztu na jachcie
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Michal
2005-03-16 18:39:28 UTC
Permalink
Witam grupowiczów

od 5 lat pływam po WJM i za każdym razem czarterowałem Tango. Lubię ten
jachcik, jakoś nie szukałem innego. Problem polega na podnoszeniu masztu.
Zawsze pływamy w 4 facetów i generalnie jeden na dziobie, jeden u steru, a
dwóch przy maszcie. Idzie łatwo. Tym razem płyniemy z kolegą i z małżonkami,
raczej niestety żony nie będą miały zamiaru uczestniczyć w tej pasjonującej
czynności podnoszenia masztu, stąd rodzi się moje pytanie jak radzicie sobie
z podnoszeniem masztu przy ograniczonej załodze. Oczywiście wiem że jest
kabestan i że z jego pomocą ... tylko nam to nigdy nie wychodziło, bo nie
sądzę aby ktolwiek podniósł leżący poziomo maszt sam przy pomocy tylko
kabestanu. Napiszcie jak to robicie, proszę nie pisać weź sobie mniejszą
łódkę z lekkim masztem bo to wiem. A widziałem wielu samotnych żeglarzy na
WJM i to na całkiem sporych jachtach, ja sam nie podniósłbym masztu na
Tango.

Michał
Janusz Drozd
2005-03-17 19:00:34 UTC
Permalink
Post by Michal
Witam grupowiczów
[cut]
Tym razem płyniemy z kolegą i z małżonkami ...
[cut]

Wiele lat plywalem na Tangu (tylko z żoną , ktora nie podskoczyla ponad 160
cm i nie trenowala sportow silowych) :) .
Sam podnosilem i kladlem maszt ( zona tylko pilnowala wahan masztu na boki,
ja tez nie atleta) .
Jezeli masz problem , to albo patenty do kladzenia/podnoszenia masztu na
czarterowanych jednostkach byly do d.... albo ich wcale nie bylo .

Powinienes sobie poradzic,
--
P Ozd Dr awiam ,
Janusz
kzposejdon.hml.pttk.pl/
waalky
2005-03-17 19:48:36 UTC
Permalink
Post by Janusz Drozd
Post by Michal
Witam grupowiczów
[cut]
Tym razem płyniemy z kolegą i z małżonkami ...
[cut]
Wiele lat plywalem na Tangu (tylko z żoną , ktora nie podskoczyla
ponad 160 cm i nie trenowala sportow silowych) :) .
Sam podnosilem i kladlem maszt ( zona tylko pilnowala wahan masztu na
boki, ja tez nie atleta) .
Jezeli masz problem , to albo patenty do kladzenia/podnoszenia masztu
na czarterowanych jednostkach byly do d.... albo ich wcale nie bylo .
Powinienes sobie poradzic,
Zgadza sie. Albo nie bylo "bramki" lub "wytyku", albo cos bylo do d....
A jak bylem ciut mlodszy to drewniany maszt na omedze sam stawialem, mimo
braku karczycha. :)

Pamietam jak kiedys plynalem omega z Przewiezi po jeziorze Bialym na Necko.
W jedna strone poradzilem sobie sam.
Gdy wracalem, woda na Necku byla ciut zafalowana i cala energie wkladalem
glownie w utrzymanie masztu w osi omegi. Jednak kilkakrotnie mi sie nie
udawalo postawic masztu. Zmeczylem sie i troche bylem zrezygnowany.
Wtem zobaczylem ze w moja strone plynie para "mieszana" kajakiem. Zwrocilem
sie do nich z prosba o pomoc.
Jakiez bylo ich zdziwienie gdy okazalo sie ze nie chodzi mi o podniesienie
masztu a jedynie o przelozenie "szpilki" gdy juz maszt postawie.
Bo wlasnie ta czynnosc dawala mi sie we zanki na zafalowanej wodzie.
Amen.
:)
--
Pozdrawiam - Andrzej Walczak
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Widocznie za mało masz praktycznego doświadczenia wodniackiego
rozumianego w sensie towarzyskim - powiedział Sejwal do Hasipa.
"Tymczasem Hitler i Stalin w dalszym ciągu nie żyli" (c)Trójka PR
Michal Grodecki
2005-03-17 19:12:52 UTC
Permalink
Post by Michal
Witam grupowiczów
od 5 lat pływam po WJM i za każdym razem czarterowałem Tango. Lubię ten
jachcik, jakoś nie szukałem innego. Problem polega na podnoszeniu masztu.
Zawsze pływamy w 4 facetów i generalnie jeden na dziobie, jeden u steru, a
dwóch przy maszcie. Idzie łatwo. Tym razem płyniemy z kolegą i z małżonkami,
raczej niestety żony nie będą miały zamiaru uczestniczyć w tej pasjonującej
czynności podnoszenia masztu, stąd rodzi się moje pytanie jak radzicie sobie
z podnoszeniem masztu przy ograniczonej załodze. Oczywiście wiem że jest
kabestan i że z jego pomocą ... tylko nam to nigdy nie wychodziło, bo nie
sądzę aby ktolwiek podniósł leżący poziomo maszt sam przy pomocy tylko
kabestanu. Napiszcie jak to robicie, proszę nie pisać weź sobie mniejszą
łódkę z lekkim masztem bo to wiem. A widziałem wielu samotnych żeglarzy na
WJM i to na całkiem sporych jachtach, ja sam nie podniósłbym masztu na
Tango.
Jeżeli nie ma rozpórki do stawiana masztu (bo jak jest to zero problemu
- lina od talii na kabestan, korba i musi pójść) to widzę taką metodę:
talię od szotów grota wpinasz między koniec sztagu a sztagownik, jeden z
"fizyków" nieco podnosi masz na rękach żeby zwiększyć kąt między
sztagiem a masztem, drugi wybiera talię. Jeżeli uda się podnieść maszt o
jakieś 15-20 stopni powinno wystarczyć żeby dalej poszedł na talii o 4
krotnym przełożeniu. Jeżeli jest jak poprowadzić linę można ją z talii
puścić na kabestan i kręcić korbą - tylko wtedy potrzebujesz dwie osoby
do liny, jedna do korby druga do wybierania - przy stawianiu masztu bał
bym się robić jedno i drugie sam, jak coś zeskoczy i maszt poleci skutki
mogą być opłakane. I jedna zasada - przy stawianiu masztu nikt nie stoi
na jego drodze.
--
Michał Grodecki
Uwaga - w nagłówku adres antyspamowy
Przemyslaw Brojewski
2005-03-18 09:40:11 UTC
Permalink
Post by Michal Grodecki
I jedna zasada - przy stawianiu masztu nikt nie stoi
na jego drodze.
To ludzie wiedzą instynktownie. Natomiast to, że wanty spadającego
masztu mogą obciąć uszy często nie jest takie oczywiste.

Przemek,
Jak dotąd, z obydwoma uszami na miejscach.
Misiek
2005-03-17 20:49:44 UTC
Permalink
Oczywiście wiem że jest kabestan i że z jego
pomocą ... tylko nam to nigdy nie wychodziło, bo nie sądzę aby
ktolwiek podniósł leżący poziomo maszt sam przy pomocy tylko
kabestanu.
Zero problemu. Oczywiscie zakladam ze jest patent do kladzenia masztu. A
teraz to jest w kazdej lodce czarterowej (no chyba ze jakis zabytek
wyszukasz)
A juz w dwoch to naprawde nie wiem co za problem. Kobite na dziob i
niech tylko sztag zapnie. A w ostatecznosci to stawiacie we dwoch do
pionu (jeden talia a drugi podnoszac maszt recznie) potem ten drugi
trzyma maszt a pirwszy leci na dziob zapiac sztag. No to moze lepiej na
spokojnej wodzie, czy przy kei

Pozdrawiam
--
Michal 'Stiopa' Hubicki
--- A poza tym sadze ze nazwa 'patenty' powinna zostac zachowana. ---
--- Katon NajMlodszy ;) ---
Zbigniew Jatkowski
2005-03-17 20:59:41 UTC
Permalink
On Wed, 16 Mar 2005 19:39:28 +0100, "Michal"
Post by Michal
A widziałem wielu samotnych żeglarzy na
WJM i to na całkiem sporych jachtach, ja sam nie podniósłbym masztu na
Tango.
Na calkiem sporych jachtach sa calkiem spore przelozenia :)

A mowiac juz zupelnie powaznie - jezeli wybierasz sie na rejs z zaloga
co do ktorej istnieje podejrzenie, ze nie bedzie chetnie brala udzialu
w procederze stawiania masztu :) np. kobiety i dzieci. Wybierz jacht,
ktory ma tzw. wanty prowadzace - zamocowane na specjalnych wspornikach
w osi obrotu masztu.

Takie rozwiazanie pozwala na samodzielne stawiania masztu w kazdych
warunkach. Z reguly jest to wykonane solidnie i ma odpowiednio dobrana
liczbe przelozen.

Pytaj tez o ilosc przelozen - im wiecej tym lzej.

Np. Ja zawsze sam (jezeli nie ma nikogo do pomocy) stawiam maszt na
Tigowej Fortunie 29 mimo, ze nie naleze do strongmanow.

O rodzajach patentow do kladzenia masztu poczytaj tu:
http://mazury.info.pl/czartery/faq.html


Pozdrawiam
Zbigniew Jatkowski
http://mazury.info.pl
Marek Makowski
2005-03-17 21:27:48 UTC
Permalink
Post by Zbigniew Jatkowski
Np. Ja zawsze sam (jezeli nie ma nikogo do pomocy) stawiam maszt na
Tigowej Fortunie 29 mimo, ze nie naleze do strongmanow.
Ze wszystkich czarterowych jachtow na F29 stawia mi sie najciezej. Za
pierwszym razem jak stawialem sam to sie niezle zmachalem :/. Ale to
kwestia podejscia :))

Poza tym wprost nie wierze, ze stawianie masztu na czymkolwiek w dwie
osoby mzoe byc problemem. Na Tangu z masztem bez patentu dwie osoby
wystarcza.

Pozdrawiam,
Marek Makowski
--
# Klub "Na Fali" - turystyka aktywna na Mazurach #
# WWW: http://www.nafali.org Tel.: 0 501 742 657 #
# Obozy żeglarskie, rejsy, szkolenia, imprezy dla firm, Incentive #
Zbigniew Jatkowski
2005-03-18 08:41:54 UTC
Permalink
On Thu, 17 Mar 2005 22:27:48 +0100, Marek Makowski
Post by Marek Makowski
Poza tym wprost nie wierze, ze stawianie masztu na czymkolwiek w dwie
osoby mzoe byc problemem.
Moze - na Janmorze.


Pozdrawiam
Zbigniew Jatkowski
http://mazury.info.pl
Rados³aw Smyk
2005-03-19 10:10:14 UTC
Permalink
jeden u steru...............
Stań przy jakimś pomoście albo na kotwicy albo nawet w dryfie jeśli
warunki na to pozwolą..... i już będzie o jednego więcej. :)
No i bezpieczniej.
Pozdrawiam
Radek
Stefan Sokolowski
2005-03-19 10:21:14 UTC
Permalink
Post by Rados³aw Smyk
Stań przy jakimś pomoście albo na kotwicy albo nawet w dryfie jeśli
warunki na to pozwolą..... i już będzie o jednego więcej. :)
To nie po ułańsku!

Z dwojga złego, niech stanie na kotwicy. Jak ktoś kładzie przy
zatłoczonej kei (a na Mazurach takie przeważają), to wiesz, ile potem
jest rozplątywania masztów?
-- Ta wanta twoja, ta moja, ta twoja, ta moja... I proszę mi
natychmiast zabrać ten achtersztag spod miecza!

- Stefan
--
Stefan Sokolowski, IPI PAN Gdansk
http://www.ipipan.gda.pl/~stefan/Irak
j_a_c
2005-03-20 13:25:11 UTC
Permalink
Jak bedzie bramka to bez problemu dacie rade we 2 w tamtym roku zoatalismy
na tangu z z kumplem w 2 (za mocno wtajemniczeni nie jestesmy ,kumpel wogule
1 raz) i dalismy rade
tyle ze kotwica najczesciej kumpel stsbilizował maszt ja na kabestanie
stawiałem
jak pogoda lepsz mozna zablokowac ster i na silniku stawiac

]
--
////// j_a_c ////////
////gg#467538/////////
////www.goldhand.com.pl///
o2
2005-03-20 14:10:53 UTC
Permalink
Post by j_a_c
Jak bedzie bramka to bez problemu dacie rade we 2
tyle ze kotwica najczesciej kumpel stsbilizował maszt ja na kabestanie
stawiałem
jak pogoda lepsz mozna zablokowac ster i na silniku stawiac
Instrukcja OK.
Pełna wiarygodność.
--
Pozdrawiam,
Sławek
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Tomasz Pionnier
2005-03-21 15:12:50 UTC
Permalink
Post by j_a_c
jak pogoda lepsz mozna zablokowac ster i na silniku stawiac
No... nie można. Raz że w podczas stawiania masztu silnik powinien być
wysprzęglony (achtersztag często spada do wody, szczególnie przy skąpej
załodze), a dwa, że posuwanie się naprzód bez sternika przy całej
załodze zajętej stawianiem masztu może skończyć się tragicznie.
Co nie znaczy,ze masztu nie można stawiać "w biegu" - Ale właśnie ze
sternikiem z głową na karku i wysprzęgloną śrubą.
--
Panasonik ( Tomek Pionnier )
Wojtek Kasprzak
2005-03-21 15:37:10 UTC
Permalink
On Mon, 21 Mar 2005 16:12:50 +0100, Tomasz Pionnier
Post by Tomasz Pionnier
Panasonik ( Tomek Pionnier )
Wszelki duch .......... :-)))
--
Pozdrawiam, Wojtek
***@post.pl
http://www.zeglarstwo.3miasto.pl/
http://83.16.181.154/prz/ (mirror)
Tomasz Pionnier
2005-03-21 15:49:26 UTC
Permalink
Post by Wojtek Kasprzak
Post by Tomasz Pionnier
Panasonik ( Tomek Pionnier )
Wszelki duch .......... :-)))
Sezon się zbliża....
;)
--
Panasonik
myszek
2005-03-22 07:17:50 UTC
Permalink
Post by Wojtek Kasprzak
On Mon, 21 Mar 2005 16:12:50 +0100, Tomasz Pionnier
Post by Tomasz Pionnier
Panasonik ( Tomek Pionnier )
Wszelki duch .......... :-)))
Wojtek byl szybszy - przylaczam sie :-)

pozdrowienia

krzys
--
_^..^_)_
\ /
\____/
Zbigniew Jatkowski
2005-03-21 17:00:58 UTC
Permalink
On Mon, 21 Mar 2005 16:12:50 +0100, Tomasz Pionnier
Post by Tomasz Pionnier
Co nie znaczy,ze masztu nie można stawiać "w biegu" - Ale właśnie ze
sternikiem z głową na karku i wysprzęgloną śrubą.
Wszystko oczywiscie zalezy od doswiadczenia i zorganizowania sternika.

Kilka razy zdazylo mi sie stawiac maszt bez niczyjej pomocy 'w biegu'
na silniku. Po prostu na jachcie nie bylo nikogo oprocz mnie -
odprowadzalem jacht do portu po rejsie. Nie mialem z polozeniem ani
postawieniem wiekszych problemow. Trzeba po prostu wszystkiego
dopilnowac.

Z achterem masz racje - przy kladzeniu koniecznie trzeba go trzymac i
zciagac na poklad (pomagajac sobie np. noga). Przy stawianiu nalezy
uwazac aby nie zaczepil sie o reling, rumpel itp. bo mozna cos
uszkodzic.


Pozdrawiam
Zbigniew Jatkowski
http://mazury.info.pl
Michal Grodecki
2005-03-21 17:34:42 UTC
Permalink
Post by Zbigniew Jatkowski
Z achterem masz racje - przy kladzeniu koniecznie trzeba go trzymac i
zciagac na poklad (pomagajac sobie np. noga). Przy stawianiu nalezy
uwazac aby nie zaczepil sie o reling, rumpel itp. bo mozna cos
Dokładnie tak. I po położeniu masztu przywiązać krawatem do masztu
(razem z fałami żeby się nie telepały)z grubsza na wysokości krzyżaka
żeby nie zsunął się do wody. I pamiętać przy stawianiu o zdjęciu krawata.
--
Michał Grodecki
Uwaga - w nagłówku adres antyspamowy
Tomek Cłapa
2005-03-21 19:17:52 UTC
Permalink
Dnia Mon, 21 Mar 2005 18:34:42 +0100, Michal Grodecki
Post by Michal Grodecki
Post by Zbigniew Jatkowski
Z achterem masz racje - przy kladzeniu koniecznie trzeba go trzymac i
zciagac na poklad (pomagajac sobie np. noga). Przy stawianiu nalezy
uwazac aby nie zaczepil sie o reling, rumpel itp. bo mozna cos
Dokładnie tak. I po położeniu masztu przywiązać krawatem do masztu
(razem z fałami żeby się nie telepały)z grubsza na wysokości krzyżaka
żeby nie zsunął się do wody. I pamiętać przy stawianiu o zdjęciu krawata.
I tu się podepnę... "Zaczepnie" :-) To wszystko jest prawda... Ale... czy
tego uczą na kursach?

Czy to jest TYLKO Wasze doświadczenie?
--
Pozdrawiam Tomek "też czesem pomagajęacy sobie nogą przy kładzeniu masztu"
Cłapa
----------------------------------------------------------------------
Michal Grodecki
2005-03-21 19:25:09 UTC
Permalink
Post by Tomek Cłapa
Dnia Mon, 21 Mar 2005 18:34:42 +0100, Michal Grodecki
Post by Michal Grodecki
Post by Zbigniew Jatkowski
Z achterem masz racje - przy kladzeniu koniecznie trzeba go trzymac i
zciagac na poklad (pomagajac sobie np. noga). Przy stawianiu nalezy
uwazac aby nie zaczepil sie o reling, rumpel itp. bo mozna cos
Dokładnie tak. I po położeniu masztu przywiązać krawatem do masztu
(razem z fałami żeby się nie telepały)z grubsza na wysokości krzyżaka
żeby nie zsunął się do wody. I pamiętać przy stawianiu o zdjęciu krawata.
I tu się podepnę... "Zaczepnie" :-) To wszystko jest prawda... Ale...
czy tego uczą na kursach?
Mnie uczyli - nie pokazali ale powiedzieli co i jak robić. Kurs na żj w
89 na Kryspinowie (taka podkrakowska kałuża), na stj w 92 na
Święcajtach. Jedno o czym nie mówili to pomaganie sobie nogą - ale w
przypadku początkujących też bym tego nie polecał.
Post by Tomek Cłapa
Czy to jest TYLKO Wasze doświadczenie?
W moim przypadku - to co usłyszałem na kursie podparte własnymi
doświadczeniami i odrobiną "mechaniki stosowanej".
--
Michał Grodecki
Uwaga - w nagłówku adres antyspamowy
Tomek Cłapa
2005-03-21 19:31:48 UTC
Permalink
Dnia Mon, 21 Mar 2005 20:25:09 +0100, Michal Grodecki
Post by Michal Grodecki
Mnie uczyli - nie pokazali ale powiedzieli co i jak robić. Kurs na żj w
89 na Kryspinowie (taka podkrakowska kałuża), na stj w 92 na
Święcajtach. Jedno o czym nie mówili to pomaganie sobie nogą - ale w
przypadku początkujących też bym tego nie polecał.
Post by Tomek Cłapa
Czy to jest TYLKO Wasze doświadczenie?
W moim przypadku - to co usłyszałem na kursie podparte własnymi
doświadczeniami i odrobiną "mechaniki stosowanej".
Aleś trafił. Ja w 80 żj, ale nikt mi nie powiedział jak to robić... :-(
Efekt taki, że taklując omegę rok później stawiałem maszt od... dziobu !!
:-)
Całe szczeście, że bosman w Borkach nad Zalewem Sulejowskim w porę
zobaczył co wyprawiam :-)
--
Pozdrawiam Tomek Cłapa
----------------------------------------------------------------------
Michal Grodecki
2005-03-21 20:02:52 UTC
Permalink
Post by Tomek Cłapa
Dnia Mon, 21 Mar 2005 20:25:09 +0100, Michal Grodecki
Post by Michal Grodecki
Mnie uczyli - nie pokazali ale powiedzieli co i jak robić. Kurs na żj
w 89 na Kryspinowie (taka podkrakowska kałuża), na stj w 92 na
Święcajtach. Jedno o czym nie mówili to pomaganie sobie nogą - ale w
przypadku początkujących też bym tego nie polecał.
Post by Tomek Cłapa
Czy to jest TYLKO Wasze doświadczenie?
W moim przypadku - to co usłyszałem na kursie podparte własnymi
doświadczeniami i odrobiną "mechaniki stosowanej".
Aleś trafił. Ja w 80 żj, ale nikt mi nie powiedział jak to robić... :-(
Na obydwa kursy które robiłem narzekać nie mogę - oczywiście nie
nauczyły wszystkiego co wcześniej czy później okazało się potrzebne ale
nauczyły na tyle dużo że reszty mogłem douczać się na własnej skórze
(przy znacznej pomocy kilku osób z którymi wówczas pływałem)
jednocześnie nie ryzykując nią zbytnio.
Post by Tomek Cłapa
Efekt taki, że taklując omegę rok później stawiałem maszt od... dziobu
!! :-)
Całe szczeście, że bosman w Borkach nad Zalewem Sulejowskim w porę
zobaczył co wyprawiam :-)
Z podobnej serii - pewien właściciel Gigi zabierał się do składania
masztu w opisany poniżej sposób:
Żonie (dość drobnej postury) kazał podpierać maszt a sam zaczął
rozkręcać ściągacz przy sztagu. Dobrze że ktoś go w porę powstrzymał -
żona nie miała najmniejszych szans utrzymania masztu po rozkręcenie
ściągacza. W momencie wstrzymania akcji do całkowitego rozkręcenie (co
skończyło by sie najprawdopodobniej niekontrolowanym złożeniem się
masztu) zostały jakieś 3 obroty ściągacza...
--
Michał Grodecki
Uwaga - w nagłówku adres antyspamowy
Tomek Cłapa
2005-03-21 20:13:41 UTC
Permalink
Dnia Mon, 21 Mar 2005 21:02:52 +0100, Michal Grodecki
Post by Michal Grodecki
Z podobnej serii - pewien właściciel Gigi zabierał się do składania
Żonie (dość drobnej postury) kazał podpierać maszt a sam zaczął
rozkręcać ściągacz przy sztagu. Dobrze że ktoś go w porę powstrzymał -
żona nie miała najmniejszych szans utrzymania masztu po rozkręcenie
ściągacza. W momencie wstrzymania akcji do całkowitego rozkręcenie (co
skończyło by sie najprawdopodobniej niekontrolowanym złożeniem się
masztu) zostały jakieś 3 obroty ściągacza...
A może on to robił celowo? :-) Dwa w jedym... Składa maszt i żonę :-) Amen.
--
Pozdrawiam Tomek Cłapa
----------------------------------------------------------------------
Zbigniew Jatkowski
2005-03-21 20:29:24 UTC
Permalink
On Mon, 21 Mar 2005 21:02:52 +0100, Michal Grodecki
Post by Michal Grodecki
Żonie (dość drobnej postury) kazał podpierać maszt a sam zaczął
rozkręcać ściągacz przy sztagu. Dobrze że ktoś go w porę powstrzymał -
żona nie miała najmniejszych szans utrzymania masztu po rozkręcenie
ściągacza.
Eeee. Bez przesady. Maszt na Gidze, jezeli o tej samej myslimy - mozna
polozyc bez zadnego patentu do kladzenia. Kiedys nie bylo zadnych
patentow to kladlo sie i na Venusce, czy Maku 707 - oczywiscie z
odpowiednia sila zalogi...


Pozdrawiam
Zbigniew Jatkowski
http://mazury.info.pl
Michal Grodecki
2005-03-21 21:03:06 UTC
Permalink
Post by Zbigniew Jatkowski
On Mon, 21 Mar 2005 21:02:52 +0100, Michal Grodecki
Post by Michal Grodecki
Żonie (dość drobnej postury) kazał podpierać maszt a sam zaczął
rozkręcać ściągacz przy sztagu. Dobrze że ktoś go w porę powstrzymał -
żona nie miała najmniejszych szans utrzymania masztu po rozkręcenie
ściągacza.
Eeee. Bez przesady. Maszt na Gidze, jezeli o tej samej myslimy - mozna
polozyc bez zadnego patentu do kladzenia. Kiedys nie bylo zadnych
patentow to kladlo sie i na Venusce, czy Maku 707 - oczywiscie z
Tylko że w tym przypadku ta siła nie była "odpowiednia"...
Pamiętam czasy kiedy szczytem mechanizacji stawiania masztu była talia
od szotów grota zakładana między sztag a sztagownik. Jaki byłem
szczęśliwy kiedy kupiłem na "pchlim targu" od Rosjan talię z 6-krotnym
przełożeniem i używałem jej jako jedynej mechanizacji do stawiania
masztu na "Orce" - a ten maszt miał swoją masę...
--
Michał Grodecki
Uwaga - w nagłówku adres antyspamowy
Marek MAAR Grzywa
2005-03-21 20:48:10 UTC
Permalink
Post by Michal Grodecki
Żonie (dość drobnej postury) kazał podpierać maszt a sam zaczął
rozkręcać ściągacz przy sztagu. Dobrze że ktoś go w porę powstrzymał -
żona nie miała najmniejszych szans utrzymania masztu po rozkręcenie
ściągacza. W momencie wstrzymania akcji do całkowitego rozkręcenie (co
skończyło by sie najprawdopodobniej niekontrolowanym złożeniem się
masztu) zostały jakieś 3 obroty ściągacza...
A jakież to *olbrzymie* siły drzemią w maszcie stojącym pionowo? Jedną
ręką by się dziewcze oparło o maszt i... generalnie na tym by się
skończyła jej praca.
Nie bardzo rozumiem co komu groziło.
--
pzdr
Maar
Michal Grodecki
2005-03-21 21:04:05 UTC
Permalink
Post by Marek MAAR Grzywa
Post by Michal Grodecki
Żonie (dość drobnej postury) kazał podpierać maszt a sam zaczął
rozkręcać ściągacz przy sztagu. Dobrze że ktoś go w porę powstrzymał -
żona nie miała najmniejszych szans utrzymania masztu po rozkręcenie
ściągacza. W momencie wstrzymania akcji do całkowitego rozkręcenie (co
skończyło by sie najprawdopodobniej niekontrolowanym złożeniem się
masztu) zostały jakieś 3 obroty ściągacza...
A jakież to *olbrzymie* siły drzemią w maszcie stojącym pionowo? Jedną
ręką by się dziewcze oparło o maszt i... generalnie na tym by się
skończyła jej praca.
Nie bardzo rozumiem co komu groziło.
Maszt na Gidze jest trochę odchylony do tyłu. A poza tym byle drobne
zachwianie na fali i już nie jest pionowo.
--
Michał Grodecki
Uwaga - w nagłówku adres antyspamowy
Wojtek Kasprzak
2005-03-21 20:59:46 UTC
Permalink
On Mon, 21 Mar 2005 21:02:52 +0100, Michal Grodecki
Post by Michal Grodecki
Z podobnej serii - pewien właściciel Gigi zabierał się do składania
Żonie (dość drobnej postury) kazał podpierać maszt a sam zaczął
rozkręcać ściągacz przy sztagu. Dobrze że ktoś go w porę powstrzymał -
żona nie miała najmniejszych szans utrzymania masztu po rozkręcenie
ściągacza. W momencie wstrzymania akcji do całkowitego rozkręcenie (co
skończyło by sie najprawdopodobniej niekontrolowanym złożeniem się
masztu) zostały jakieś 3 obroty ściągacza...
Dziwna ta Giga byla jakas nie dopieszczona, Na wiekszosci GIG jest
tak. Drugi sztag doczepiony jest do kosza dziobowego ktory jest
jednoczesnie brama, Trzeba jeszcze wyczepic przednie wanty kolumnowe.
Po odkreceniu tego wszystkiego maszt stoi dalej. Jeszcze luzujemy
topwanty a pozniej pchamy maszt od przodu lub ciagniemy za achtersztag
tak gdzies do kata 70 st. pozniej juz tylko trzeba go lekko
podtrzymywac na talii i koszu dziobowym. Robi sie to w jedna osobe,
tak samo i przy stawianiu jedna osoba wystarczy.
Nigdy na Gidze nie dotykalem sie sciagaczy. Wypinacze i napinacze
olinowania i cala operacja kladzenia masztu na wodzie to ok. 30sek.
Nawet zrzucanie zagli nie bylo konieczne.
--
* Pozdrawiam, Wojtek | ***@post.pl | http://www.zeglarstwo.3miasto.pl
* Trzeba organizowac sie w stowarzyszenia i za jakis czas doprowadzic do powstania
* federacji stowarzyszen i inicjatyw ustawowawczych sprowadzajacych PZZ do roli
* dla jakiej zostal powolany, zwiazku sportowego, zajmujacego sie TYLKO sportowcami.
Michal Grodecki
2005-03-21 21:06:43 UTC
Permalink
Post by Zbigniew Jatkowski
On Mon, 21 Mar 2005 21:02:52 +0100, Michal Grodecki
Post by Michal Grodecki
Z podobnej serii - pewien właściciel Gigi zabierał się do składania
Żonie (dość drobnej postury) kazał podpierać maszt a sam zaczął
rozkręcać ściągacz przy sztagu. Dobrze że ktoś go w porę powstrzymał -
żona nie miała najmniejszych szans utrzymania masztu po rozkręcenie
ściągacza. W momencie wstrzymania akcji do całkowitego rozkręcenie (co
skończyło by sie najprawdopodobniej niekontrolowanym złożeniem się
masztu) zostały jakieś 3 obroty ściągacza...
Dziwna ta Giga byla jakas nie dopieszczona, Na wiekszosci GIG jest
tak. Drugi sztag doczepiony jest do kosza dziobowego ktory jest
jednoczesnie brama, Trzeba jeszcze wyczepic przednie wanty kolumnowe.
Po odkreceniu tego wszystkiego maszt stoi dalej. Jeszcze luzujemy
topwanty a pozniej pchamy maszt od przodu lub ciagniemy za achtersztag
tak gdzies do kata 70 st. pozniej juz tylko trzeba go lekko
podtrzymywac na talii i koszu dziobowym. Robi sie to w jedna osobe,
tak samo i przy stawianiu jedna osoba wystarczy.
Nigdy na Gidze nie dotykalem sie sciagaczy. Wypinacze i napinacze
olinowania i cala operacja kladzenia masztu na wodzie to ok. 30sek.
Nawet zrzucanie zagli nie bylo konieczne.
Zgadza się - właściciel nie dbał o nią specjalnie. Drugiego sztagu chyba
nie miała (ostatni raz widziałem ją w 1990 roku i mogę coś mylić).
Rozpórki do składania (bramy) na pewno nie było. Karabinka (agrafki0 na
sztagu również. Zresztą sam właściciel był niewąskim oryginałem.
--
Michał Grodecki
Uwaga - w nagłówku adres antyspamowy
Tomek Cłapa
2005-03-21 19:21:44 UTC
Permalink
Dnia Mon, 21 Mar 2005 18:34:42 +0100, Michal Grodecki
<***@usk.pk.edu.pl.wytnij.to> napisał:


[ciach]
I po położeniu masztu przywiązać krawatem do masztu
P.S. Michał !!! W tym sezonie będziemy mieli "dresów" pod krawatem :-)
Może lepiej "krawatem" :-) :-) :-)
--
Pozdrawiam Tomek Cłapa
----------------------------------------------------------------------
Michal Grodecki
2005-03-21 17:31:13 UTC
Permalink
Post by Tomasz Pionnier
Post by j_a_c
jak pogoda lepsz mozna zablokowac ster i na silniku stawiac
No... nie można. Raz że w podczas stawiania masztu silnik powinien być
wysprzęglony (achtersztag często spada do wody, szczególnie przy skąpej
załodze), a dwa, że posuwanie się naprzód bez sternika przy całej
załodze zajętej stawianiem masztu może skończyć się tragicznie.
Co nie znaczy,ze masztu nie można stawiać "w biegu" - Ale właśnie ze
sternikiem z głową na karku i wysprzęgloną śrubą.
Co do sternika - masz całkowitą rację. Co do wysprzęglonej śruby - IMO
nie do końca. Sternik spokojnie radzi sobie jednocześnie ze sterowaniem
i kontrolą (puszczaniem przez rękę) achtersztagu. Sprawdzone - działa.
Jak dla mnie większym ryzykiem jest pozostawienie wysprzęglonego silnika
- przy ciut silniejszym wietrze oznacza to niekontrolowany dryf,
bardzo prawdopodobne obrócenie burtą do fali a wtedy stawiany maszt
zaczyna telepać się niepotrzebnie obciążając cęgi. Trudno wtedy nad nim
zapanować (zwłaszcza jeżeli rozpórki do stawiania masztu nie ma lub jest
ona kategorii "oszczędnościowej").
--
Michał Grodecki
Uwaga - w nagłówku adres antyspamowy
Zbigniew Jatkowski
2005-03-21 20:18:13 UTC
Permalink
On Mon, 21 Mar 2005 18:31:13 +0100, Michal Grodecki
Post by Michal Grodecki
Jak dla mnie większym ryzykiem jest pozostawienie wysprzęglonego silnika
- przy ciut silniejszym wietrze oznacza to niekontrolowany dryf,
bardzo prawdopodobne obrócenie burtą do fali a wtedy stawiany maszt
zaczyna telepać się niepotrzebnie obciążając cęgi. Trudno wtedy nad nim
zapanować (zwłaszcza jeżeli rozpórki do stawiania masztu nie ma lub jest
ona kategorii "oszczędnościowej").
Byc moze napisalem nieprecyzyjnie. Nie_polecam samodzielnego stawiania
masztu w rpzypadku gdy jacht nie_jest wyposazony w tzw. wanty
prowadzace (na specjalnych wspornikach w osi obrotu masztu).

Jezeli nie_ma_w_ogole patentu do kladzenia masztu lub jest tylko wytyk
- samodzielne kladzenie ciezkiego masztu grozi smiercia (powaznie), a
wnajlepszym wypadku powaznym uszkodzeniem masztu i/lub jachtu.

Samodzielnie mozna klasc i stawiac maszt TYLKO kiedy jacht ma tzw
bramke do kladzenia masztu i wanty prowadzace. W innych rpzepadkach
nie jest to bezpieczne zajecie.

Jezeli jacht jest wyposazony w odpowiednie patenty - ewentualne
ustawienie sie bokiem do fali (nie mowie o morderczym przyboju :) nie
stanowi przeszkody. Rumpel blokuje za pomoca konca talii aby nie latal
na boki. Silnik blokuje w pozycji na wprost i do dziela. Samo
polozenie masztu trwa kilkanascie sekund, wiec jacht nie zdazy sie
obrocic, gorzej jest ze stawianiem.


Pozdrawiam
Zbigniew Jatkowski
http://mazury.info.pl
kowal mieczys³aw
2005-03-21 18:47:42 UTC
Permalink
A tak przy okazji kładzenia masztu na Tangu mam pytanie.
Czarterujący nam Tango 780 S właściciel zalecał przed kładzeniem
masztu zdejmować bom. Zdejmowaliśmy bo faktycznie przeszkadzał. Czy
każde Tango 780 S tak ma czy tylko ten egzemplarz?

pozdrawiam
mieczysław
Michal Grodecki
2005-03-21 19:01:01 UTC
Permalink
Post by kowal mieczys³aw
A tak przy okazji kładzenia masztu na Tangu mam pytanie.
Czarterujący nam Tango 780 S właściciel zalecał przed kładzeniem
masztu zdejmować bom. Zdejmowaliśmy bo faktycznie przeszkadzał. Czy
każde Tango 780 S tak ma czy tylko ten egzemplarz?
2 egzemplarze Tanga 780 S którymi pływałem również wymagają zdjęcia bomu
przed składaniem masztu.
--
Michał Grodecki
Uwaga - w nagłówku adres antyspamowy
Zbigniew Jatkowski
2005-03-21 20:22:30 UTC
Permalink
On Mon, 21 Mar 2005 19:47:42 +0100, "kowal mieczysław"
Post by kowal mieczys³aw
A tak przy okazji kładzenia masztu na Tangu mam pytanie.
Czarterujący nam Tango 780 S właściciel zalecał przed kładzeniem
masztu zdejmować bom. Zdejmowaliśmy bo faktycznie przeszkadzał. Czy
każde Tango 780 S tak ma czy tylko ten egzemplarz?
Zawsze zdejmujemy bom przed polozeniem masztu. Dopiero w nowym
Twisterze 36 jest odpowiedni patent umozliwiajacy polozenie masztu bez
odpinania bomu. W innych jachtach mozna uszkodzic nadbudowke lub
wylamac/wygiac zamocowanie bomu. Nawet jezeli uda nam sie polozyc
maszt z niewypietym bomem - potem ciezej jest go postawic (bom i
zagiel troche waza).


Pozdrawiam
Zbigniew Jatkowski
http://mazury.info.pl
Loading...